Najnowsze dane na temat przestępstw w kręgach imigrantów  przedstawił szef MSW Saksonii dziennikowi "Bild". Wynika z nich, że w pierwszych dziewięciu miesiącach ubiegłego roku do Saksonii przybyło 45 tys. imigrantów. Z tej liczby 4695 osób popełniło w sumie 10397 przestępstw. Najwięcej, bo 40 proc., było kradzieży, 18 proc. przestępstw związanych było z wyłudzeniami świadczeń, 11 proc. dotyczyło uszczerbku na ciele, a 5 proc. handlu narkotykami.

Co jednak zadziwia to fakt, iż 43 proc. wszystkich przestępstw przypada na imigrantów z Maroka, Tunezji, Libii i Algierii. W tej grupie wyróżniają się Tunezyjczycy, na których przypada 24 proc. przestępstw. Przy tym stanowią oni zaledwie 4 proc. wśród ogólnej liczby imigrantów.

Dane te potwierdzają obserwacje na szczeblu federalnym. Jak twierdzi Lothar de Maiziere, minister spraw wewnętrznych w rządzie Angeli Merkel, ze statystyk nie wynika, że przybysze w swej masie są bardziej skłonni do wchodzenia w konflikt z prawem niż obywatele RFN. Najspokojniej zachowują się Syryjczycy i Irakijczycy.

Niemieckie władze mają poważne problemy z deportacją imigrantów, którym odmówiono azylu i którzy popełnili określone przestępstwa właśnie do krajów północnej Afryki. Odmawiają przyjmowania własnych obywateli pod byle jakim pozorem. Berlin grozi więc wstrzymaniem pomocy dla tych krajów. Tunezja otrzymuje co roku 414 mln euro, Maroko niewiele mniej. Jednak po uznaniu przez Niemcy Tunezji, Maroko i Algierii za kraje "pewne" czyli takie, których obywatelom nie przysługuje automatycznie prawo azylu, liczba imigrantów z tych krajów zapewne spadnie.