– To, co Chiny zabierają, Rosja daje. Dlatego bilans netto nie jest tak dobry, jak mógłby być – powiedział amerykański prezydent dziennikarzom.
Trump nie wyjaśnił jednak, co chodzi. Za to amerykański sekretarz stanu Rex Tillerson powiedział, że rzecz dotyczy dostaw paliw do Korei Północnej oraz „możliwe, że i niektórych innych sfer".
W grudniu USA oskarżyły Pekin o łamanie sankcji i dostarczanie ropy do Pjongjangu. Na międzynarodowych wodach, ze statków wynajętych w innych krajach, chińskie paliwa przepompowywano na północnokoreańskie tankowce. Chiny wprowadziły ostrzejszą kontrolę. Wtedy jednak – pod koniec grudnia – wykryto, że podobne działania podejmują Rosjanie. O ile Chińczycy robili to na wodach na zachód od Półwyspu Koreańskiego, o tyle Rosjanie – po jego wschodniej stronie. W listopadzie i grudniu co najmniej trzy duże rosyjskie tankowce miały dowieźć paliwo Korei Północnej.
Moskwa jednak kategorycznie i gwałtownie zaprzecza, by łamała sankcje, za którymi sama głosowała w Radzie Bezpieczeństwa. – Zgadzając się na międzynarodowe sankcje, Rosja stara się, by odniosły jak najmniejszy skutek – wyjaśnia jednak Aleksandr Gabujew, ekspert Carnegie Moscow.
Ale prezydent Republiki Korei Moon Jae-in twierdzi, że jego sąsiad Kim Dzong Un zgodził się na początku stycznia na rozmowy, gdyż „sankcje zaczęły działać". – One naprawdę zaczynają boleć – podobnie uważa Tillerson.