Pierwsza, jeszcze 11 stycznia, utonęła cysterna wioząca benzynę. Kierowca skracał sobie drogę po zamarzniętej rzece Lenie, ale lód załamał się i samochód utonął. Prowadzący zdążył wyskoczyć z tonącej maszyny.
By wyciągnąć cysternę jej właściciel ściągnął nad rzekę samochód remontowy z dźwigiem. Ale maszyna ześlizgnęła się z lodu i stanęła na dachu zatopionej wcześniej cysterny (patrz zdjęcie).
Część benzyny wydostała się z rozszczelnionego zbiornika. Miejscowe ekipy ratunkowe ministerstwa ds. sytuacji nadzwyczajnych zdążyły jednak zebrać plamę paliwa z wody i wypiłować z rzeki lód na który też rozlała się benzyna.
Wtedy do akcji włączyły się władze pobliskiej gminy kiriejeńskiej, które skierowały nad rzekę buldożer do wyciągania utopionych maszyn. Ale również on wylądował pod lodem.
Na końcu, już 15 stycznia na brzeg rzeki dotarł 25-tonowy traktor używany do wywożenia drzewa z okolicznej tajgi. Kolejna akcja ratunkowa zakończyła się tak, jak i poprzednie – traktor wylądował w rzece. Ale tym razem utonął również kierowca.