Niemcy. Brutalny atak na kobiety. Czy to uchodźcy?

Niemcy dowiedzieli się z opóźnieniem, że w sylwestra mnóstwo kobiet było molestowanych w Kolonii.

Aktualizacja: 06.01.2016 19:40 Publikacja: 06.01.2016 18:40

Sylwester. Tłum mężczyzn na placu przed dworcem głównym w Kolonii

Sylwester. Tłum mężczyzn na placu przed dworcem głównym w Kolonii

Foto: AFP

Sprawa staje się najpoważniejszą próbą dla polityki imigracyjnej rządu Angeli Merkel, bo sprawcy nie byli Niemcami. Na dodatek pojawiają się podejrzenia o cenzurze narzuconej przez władze. Główne media milczały przez kilka dni. Telewizja publiczna ZDF przeprosiła za to, że „źle doceniła" sytuację.

„To był horror" – opisywały kobiety, które przyszły witać Nowy Rok na plac między dworcem głównym i katedrą w Kolonii, milionowym mieście, największym w Nadrenii Północnej-Westfalii, a zostały zaatakowane przez tłum żądnych seksu młodych mężczyzn. Często pijanych. Było ich według różnych szacunków od 400 do tysiąca (tę drugą liczbę podaje kolońska prasa, ale zaprzecza jej szef policji).

Pochodzili, jak się oficjalnie podaje, z Afryki Północnej. Kobiety wyzywali od dziwek, w wulgarny sposób namawiali je do współżycia, okradali, były też przypadki pobicia. Napadnięte opisywały potem, że otaczały je grupy kilkudziesięciu mężczyzn, zrywali z nich rajstopy, a czasem i majtki.

Ucieleśnienie lęków

W oficjalnych, mocno spóźnionych wypowiedziach, nie ma mowy ani o uchodźcach, ani o muzułmanach. Władze stają na głowie, by wzbudzających oburzenie i przerażenie seksataków nie łączyć z milionem przybyszów, którzy w zeszłym roku przybyli do Niemiec.

W samej Kolonii pojawiły się informacje, że około 100 mężczyzn, z tych, którzy zebrali się w sylwestrową noc przed głównym dworcem, to azylanci.

– Trudno jednak mówić, że to sprawcy. Na razie w ogóle nie ma sprawców. Trzech podejrzanych było przesłuchiwanych, ale nikt nie został zatrzymany. Nie wiemy, kto w tej masie tysiąca mężczyzn był sprawcą. Policja używa określenia „północni Afrykanie", przyjmuję to do wiadomości, ale nie wiem, czy to prawda – mówi „Rz" Peter Pauls, redaktor naczelny „Kölner Stadt-Anzeiger", największego dziennika w regionie.

Jest rozczarowany tym, że politycy i media ponadregionalne kilka dni nie reagowali na wydarzenia w Kolonii, i mówi o odpowiedzialności imigracyjnej polityki Angeli Merkel.

O jedno tabu mniej

– Te wydarzenia były ucieleśnieniem lęków i obaw wielu ludzi dotyczących przyjmowania tak wielu uchodźców. I to są ludzie, których nie nazwałbym prawicowymi radykałami. Wielu angażowało się w pomoc dla przybyszów. Ale się boją, bo nie widzą końca tej fali – podkreśla Peter Pauls.

Miasto przyjęło w zeszłym roku 10 tysięcy uchodźców. Od dłuższego czasu mieszka w Kolonii wielu Turków, zazwyczaj nieźle zintegrowanych.

Politycy i eksperci zainteresowali się sprawą tego wielkiego ataku, dopiero gdy po internecie rozlała się już fala oskarżeń pod adresem władz i ich wielkodusznej polityki imigracyjnej. Teraz już padają ostre słowa ze strony władz, ale oficjalna krytyka dotyczy pracy policji. Ostro skomentował jej działania szef MSW Thomas de Maiziere w wypowiedzi dla telewizji publicznej we wtorek wieczorem. – Tak policja nie może pracować – powiedział, mając na myśli przede wszystkim to, że funkcjonariusze nie zapobiegli atakom na kobiety, a potem nie byli w stanie nic stwierdzić na temat sprawców.

Zapytany, czy wydarzenia w Kolonii nie zagrażają otwartej polityce imigracyjnej, powiedział, że generalnie podejrzenie nie dotyczy uchodźców, choć „nie powinno być tabu, że sprawcy pochodzą z Afryki Północnej".

Bezpartyjna nadburmistrz Kolonii Henriette Rekker, gdy jeszcze spotykała się z dziennikarzami, podkreślała, że „nie ma żadnych dowodów, że sprawcy mają coś wspólnego z uchodźcami", a potem już zaczęła wydawać komunikaty jedynie za pomocą mediów społecznościowych.

W środę portal kolońskiego tabloidu „Express" informował, że na razie zgłosiło się ponad 100 ofiar napadów, ale to zapewne niewielka część. Co najmniej jedna trzecia z nich była napastowana seksualnie.

Cała Europa czeka

O wydarzeniach w Kolonii niewiele byłoby wiadomo, gdyby nie to, że zaraz po nich na jednym z portali sformowała się grupa Nett-Werk Köln. Nagłośniła sprawę i wywołała falę komentarzy, częściowo o charakterze rasistowskim (te zostały skasowane). Dopiero 2 stycznia po południu pojawiło się oświadczenie kolońskiej policji, dotyczyło głównie kradzieży portmonetek i telefonów komórkowych. Trzy dni później wyjaśnień zażądała kanclerz Angela Merkel.

Publicysta prywatnej telewizji N-TV napisał, że co godzinę pojawiają się w sieci setki komentarzy atakujących uchodźców i politykę imigracyjną rządu. Jeden z łagodniejszych to: „Dosyć. Czas, byśmy zaczęli się bronić".

Dla radykałów seksataki podczas sylwestra w Kolonii to dowód na islamizację kraju odbywającą się za przyzwoleniem rządu. Nie przyjmują do wiadomości zapewnień polityków i działaczy zajmujących się uchodźcami, że przemoc wobec kobiet nie ma narodowości ani religii. Molestowanie kobiet przez młodych, nieżonatch mężczyzn znane jest z krajów arabskich, zwłaszcza Egiptu.

Zwolennicy zapraszania uchodźców pocieszają się, że policja nazywa uczestników ataków północnymi Afrykanami. Uchodźcy zaś pochodzą głównie z Syrii. Kim naprawdę byli sprawcy (poza tym, że bez wątpienia w znacznej części muzułmanami), a zwłaszcza, czy byli wśród nich uchodźcy – na odpowiedź policji czekają nie tylko Niemcy.

Sprawa staje się najpoważniejszą próbą dla polityki imigracyjnej rządu Angeli Merkel, bo sprawcy nie byli Niemcami. Na dodatek pojawiają się podejrzenia o cenzurze narzuconej przez władze. Główne media milczały przez kilka dni. Telewizja publiczna ZDF przeprosiła za to, że „źle doceniła" sytuację.

„To był horror" – opisywały kobiety, które przyszły witać Nowy Rok na plac między dworcem głównym i katedrą w Kolonii, milionowym mieście, największym w Nadrenii Północnej-Westfalii, a zostały zaatakowane przez tłum żądnych seksu młodych mężczyzn. Często pijanych. Było ich według różnych szacunków od 400 do tysiąca (tę drugą liczbę podaje kolońska prasa, ale zaprzecza jej szef policji).

Pozostało 86% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 764
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 763
Świat
Pobór do wojska wraca do Europy. Ochotników jest zbyt mało, by zatrzymać Rosję
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 762
Świat
Ekstradycja Juliana Assange'a do USA. Decyzja się opóźnia