Wiadomo nie od dziś, że reklamy nadawane w przerwie najważniejszego meczu futbolu amerykańskiego kosztują miliony dolarów. Że oprawa muzyczna wydarzenia należy do największych gwiazd. Że na ten jeden wyjątkowy dzień przygotowuje się tony hotdogów, pizzy i rozmaitych amerykańskich przekąsek. Jednak nikt nie spodziewał się, że nad stadionem pojawi się niespodziewany gość - północnokoreański satelita.

Specjaliści twierdzą, że to czysty przypadek. Godzinę po zakończeniu meczu, o 20:26 (finał skończył się dokładnie o 19:25) nad stadionem Levi's w kalifornijskiej Santa Clarze nad amerykańskim niebem sunął Kwangmyongsong, czyli dosłownie "Błyszcząca gwiazda" wysłana przez Pjongjang.

Korea Północna dysponuje od weekendu drugim sprawnym satelitą okrążającym Ziemię. Oba obiekty noszą taka sama nazwę, różnią się jedynie dodatkowymi liczbami (najnowszy nosi numer 4, poprzedniego oznaczono 3-2), czas obiegu planety wynosi 94 minuty. Według reżimu takich "gwiazd" miałoby być nawet cztery sztuki, jednak dane zewnętrznych obserwatorów nie potwierdzają, że poprzednie próby wynoszenia satelitów na orbitę zakończyły się powodzeniem. Pierwszy obiekt z Północnej Korei został umieszczony w nad Ziemią w 2012 roku. Oba Kwangmyongsongi ważą około 100 kg.

Istnieją przypuszczenia, że numer 3-2 nie jest już sprawny. Pjongjang chwali się rzekomą transmisją pieśni na cześć Kim Ir Sena oraz Kim Dzong Ila, jednak nie potwierdzają tego inne państwa oraz indywidualni obserwatorzy kosmicznych obiektów. Według nich zarówno pierwszy satelita oraz ostatni człon rakiety nośnej Unha-3 dołączyły do grona orbitalnych śmieci. Z każdym rokiem jego wysokość nad Ziemią się zmniejsza, ale wciąż pozostaje większa od tej trzymanej przez Międzynarodową Stację Kosmiczną. Chętni do śledzenia północnokoreańskich cudów inżynierii mogą znaleźć je na stronie N2YO.com pod kodami KMS-4 oraz KMS 3-2.