- Nie planujemy wycofywać się z kopalni Sierra Gorda. Przeciwnie, jesteśmy zdecydowani, by iść z projektem do przodu mimo niekorzystnego otoczenia makro. Takie samo podejście ma nasz partner, japoński koncern Sumitomo. Nie mamy wpływu na notowania metali, ale mamy wpływ na poziom kosztów i na tym się koncentrujemy. Ten projekt należy postrzegać w długim terminie - powiedział prezes KGHM Radosław Domagalski-Łabędzki dziennikowi „El Mercurio de Antofagasta" podczas niedawnej wizyty w Chile.

Pytany o to, czy zostanie przeprowadzona II faza inwestycji w Sierra Gorda prezes odpowiedział, że priorytetem jest osiągnięcie pełnej wydajności założonej dla I fazy. – Jak tylko kopalnia w ramach I fazy będzie zyskowna, ruszymy z fazą II. Ostatni kwartał 2016 r. oceniamy bardzo pozytywnie, dokonaliśmy pewnych inwestycji w poprawę efektywności. Spodziewamy się, że ten trend będzie kontynuowany w kolejnych kwartałach – dodał Domagalski-Łabędzki. Powiedział, że na razie nie są przewidywane dalsze cięcia zatrudnienia.

Po trzech kwartałach 2016 r. Sierra Gorda wyprodukowała 37,8 tys. ton miedzi przypadających na 55 proc. udziałów KGHM w joint venture. Kiedy w 2011 r. opublikowano bankowe studium wykonalności projektu za tonę miedzi płacono 9 tys. USD, a molibdenu – 36,5 tys. USD. Ten drugi metal miał odgrywać istotną rolę dla Sierra Gorda w pierwszych latach eksploatacji złoża. Rozruch zakładu w 2014 r. zbiegł się jednak z dekoniunkturą na rynku surowców i głębokim spadkiem cen metali. Do początku 2016 r. ceny miedzi zjechały do 4,3 tys. USD, a molibdenu 10,1 tys. USD za tonę. Dziś molibden kosztuje prawie 15 tys. USD, a miedź 5,8 tys. USD.