Mężczyzna twierdzi, że jego czyn ma zwrócić uwagę społeczeństwa na to, jak bliskie relacje łączą dziś ludzi i smartfony. IPhone, który stanął z Chervenakiem na ślubnym kobiercu, nie jest więc wybrankiem jego serca, lecz jedynie rekwizytem potrzebnym do pseudointelektualnego performance'u. O uczuciu nie ma tu mowy.

Żartownisie kpią sobie, przewidując, że Aaron szybko porzuci małżonka dla nowszego modelu. Byłaby to zresztą zwykła kolej rzeczy. Taki człowiek gotów jest jednak do czynu wstrętnego: np. zacznie się prowadzać ze starą Nokią z plastikowymi guzikami. Albo zupełnie odetnie się od sieci na rok, a potem napisze o tym książkę. Krótko mówiąc: sprawa cuchnie i związek ten nie powinien zostać zarejestrowany. Ale cóż, szemrani kapłani z Las Vegas gotowi są każdemu udzielić ślubu, nawet takiemu indywiduum jak Chervenak.