Rzeczpospolita: Za niespełna miesiąc w Wiśle początek olimpijskiej zimy ze skokami. Po zwycięstwach Dawida Kubackiego latem na igelicie mamy wrażenie, że jest dobrze. To kolejny kandydat na medalistę igrzysk?
Adam Małysz: Dawid dla wielu staje się faworytem sezonu, lecz ja byłbym ostrożny. Wolę mówić o sukcesach, gdy się zdarzą. Jeśli zaczniemy nakręcać oczekiwania, to nie tylko kibice mogą być rozczarowani, ale także wytworzymy zbyt dużą presję na skoczka.
Chroni pan Kubackiego przed presją, ale tak po cichu wierzy pan, że sporo może zrobić?
Jest doświadczony, wie że ma szanse na wielkie wyniki. I nie jest tak, że nie możemy wymagać od niego sukcesów. Jeśli w lecie skacze na dobrym poziomie, to oczywiście chcemy, żeby przeniósł to na zimę, ale czy tak będzie, to naprawdę jest wróżenie z fusów. Gdyby to było takie proste, to może byłoby łatwiej o oceny, ale ze sportu uciekłoby sporo adrenaliny.
Kadra A trochę się zmieniła, obok złotej drużyny z MŚ w Lahti: Kamila Stocha, Macieja Kota, Piotra Żyły i Dawida Kubackiego są Stefan Hula oraz Jakub Wolny i Krzysztof Miętus. Jak u trenera Stefana Horngachera dochodzi do takich roszad?