Kraft zdobył Puchar Świata. Polacy najlepszą drużyną sezonu

Austriak Stefan Kraft wygrał w Planicy dwa razy i zdobył Puchar Świata. Polacy najlepszą drużyną sezonu.

Publikacja: 26.03.2017 20:06

Od lewej: Piotr Żyła, Dawid Kubacki, Maciej Kot i Kamil Stoch. W Planicy odebrali nagrody za pierwsz

Od lewej: Piotr Żyła, Dawid Kubacki, Maciej Kot i Kamil Stoch. W Planicy odebrali nagrody za pierwsze polskie zwycięstwo w Pucharze Narodów.

Foto: PAP/EPA

Niedzielny finał był krótki – jedna seria, potem jeszcze osiem skoków, po których dyrektor Walter Hofer nie chciał już walczyć z naturą. Wobec coraz silniejszych podmuchów ogłosił, że więcej skakania nie będzie. Ostatni skok oddał Jernej Damian, ale oficjalnie sezon zakończył piękny lot Krafta – 250 m. Austriak wyprzedził Andreasa Wellingera i Noriakiego Kasai. Kamil Stoch jak w piątek – był piąty.

Choć najlepszy z Polaków nie dogonił Krafta (na osłodę został mu odrobinę kontrowersyjny rekord Letalnicy i rekord kraju – 251,5 m z sobotniego konkursu zespołowego), to za drugie miejsce w PŚ oraz wcześniejsze sukcesy, wśród nich zwycięstwo w 65. Turnieju Czterech Skoczni i złoto drużynowe w Lahti, ekipa Stefana Horngachera zbierała zasłużone pochwały. Wróciła radość rywalizacji, wróciły dobre emocje, w dodatku pomnożone przez cztery, bo indywidualny medal Piotra Żyły w Lahti i pucharowe wygrane Maciej Kota, także doskonałe starty Dawida Kubackiego – to też piękne wspomnienia tej zimy.

Słowo drużyna będzie jednak wymieniane najczęściej, bo Horngacher ją zbudował i doprowadził w parę miesięcy do wyników, które dały Puchar Narodów, pierwszy w kronikach – w rzeczywistości to też jest kryształowa kula, tylko nieco mniejsza od tej jaką trzymał w ręku w niedzielę Stefan Kraft. Jeśli, jak zapowiada austriacki trener, ciąg dalszy ma być jeszcze lepszy, to tylko zacierać ręce.

Zdobywca Pucharu Świata dostał po konkursie nawet dwie kule, bo był zdecydowanie najlepszy także w klasyfikacji lotów. Podsumowanie startów Krafta wygląda rewelacyjnie: osiem zwycięstw, dwa złote medale mistrzostw świata w Lahti, brąz z kolegami, srebro z drużyną męsko-damską, wygrany turniej Raw Air 2017, do tego nieoficjalny rekord świata długości lotu: 253,5 m w Vikersund.

O możliwościach młodego skoczka (rocznik 1993) z kraju salzburskiego świat dowiedział się dwie zimy temu, gdy wygrał 63. Turniej Czterech Skoczni, mając za głównego rywala przyjaciela z kadry Michaela Hayboecka. Tamten sukces przyjęto przede wszystkim jako kolejny dowód skuteczności austriackiego systemu szkolenia talentów w renomowanym gimnazjum sportowym w Stams.

Młody Stefan, zanim dotarł do tej szkoły z małej gminy Schwarzach am Pongau, leżącej 50 km na południowy wschód od Salzburga, chciał być piłkarzem.

Biegał za piłką od chwili, gdy skończył cztery lata (do dziś kibicuje Bayernowi Monachium, w szczególności Davidowi Alabie), rodzice Margot i Rene Kraftowie zapisali go do miejscowego klubu, ale w Schwarzach trudno nie zjeżdżać lub nie skakać na nartach. Z tego regionu pochodzi kilka sław austriackich sportów zimowych, m.in. doskonała alpejka Michaela Kirchgasser, jej koleżanka Andrea Fischbacher (mistrzyni olimpijska z Vancouver w supergigancie), także mistrz kombinacji norweskiej Bernhard Gruber (złoty medalista z Vancouver w drużynie).

Stefan początkowo śmigał po górach tylko na nartach alpejskich, ale miał o rok starszego przyjaciela Christiana Reitera, który uczył się skoków. Poszli na zawody, Stefan zobaczył i zaraz chciał spróbować. Spróbował za kilka dni i natychmiast uznał, że znalazł właściwe zajęcie. Miał dziesięć lat. Od tej chwili nie liczyło się nic poza skokami, państwo Kraftowie początkowo wcale nie byli zachwyceni, bali się o zdrowie syna, lecz sprawa była przesądzona: zapis do regionalnego klubu, sportowa szkoła w Bischofshofen (corocznie w jej murach mieści się biuro prasowe konkursu Turnieju Czterech Skoczni), potem matura w Stams.

Jako uczeń tego gimnazjum pojechał w 2011 roku na MŚ juniorów w Otepaeae, zdobył srebro i złoto w drużynie. Potem wysłano go na zawody Pucharu Kontynentalnego w niemieckim Brotterode i tam, w debiucie, wygrał.

Nie robił nagłych postępów, ale trenerzy (w Stams jednym z nich był Werner Schuster, dziś szkoleniowiec reprezentacji Niemiec) wiedzieli, że zdolnego nastolatka nie wolno tracić z oczu. Pojawił się w kadrze seniorskiej, uczył się od starszych i po cichu liczył na start olimpijski w Soczi, ale Alexander Pointner uznał, że na to za wcześnie. Potem mógł żałować, bo po igrzyskach Kraft był sześć razy w pierwszej dziesiątce konkursów PŚ.

Kto odczytał tamte sukcesy jako sygnał nadchodzącego przełomu – miał rację. Przyszła nowa zima, z nią 63. TCS, w nim wygrana w Oberstdorfie, szóste miejsce w Ga-Pa, drugie w Innsbrucku i trzecie w Bischfshofen: w sumie efektowne zwycięstwo.

Od tej pory na Stefana patrzono bardzo uważnie, tym bardziej że w 2015 roku został trzecim skoczkiem Pucharu Świata. Rok później był szósty, w tym czasie na szczycie walczyli Severin Freund i Peter Prevc, ale Kraft pod ręką Heinza Kuttina stał się następcą Thomasa Morgensterna i Gregora Schlierenzauera.

Od tamtych mistrzów różni go nieustanny uśmiech na twarzy, pogoda ducha oraz ogromna cierpliwość do mediów i kibiców. Życie ma poukładane – poszedł do wojskowego klubu sportowego (przy okazji odrabia służbę dla kraju), od lat jest pod opieką tyrolskiej agencji marketingowej, która dba, by uśmiech skoczka dobrze sprzedać w reklamach.

Sportowym domem Krafta jest uniwersyteckie centrum Rif w Hallein niedaleko Salzburga, tam szlifuje formę fizyczną. Dom właściwy ma jeszcze przy rodzicach, ale coraz bardziej solidne przychody przeznaczył na kupno apartamentu w Oberalm. Będzie tam wkrótce mieszkać z panną Probst, córką jednego z serwismenów ekipy Austrii; zna Marisę od lat licealnych.

Dziennikarzom mówi, że uwielbia to, co robi, a skoro robi dobrze i godziwie zarabia (w tym sezonie ok. 300 000 franków szwajcarskich), to tym lepiej. Ryzyko? Wpisane w zawód i pasję, a jak ryzyka latem brakuje, skacze na bungee lub lata samolotem akrobatycznym, na razie jako pasażer.

Ciąg dalszy emocji ze Stefanem Kraftem, Kamilem Stochem, Andreasem Wellingerem za osiem miesięcy w Ruce/Kuusamo, podczas startu kolejnego PŚ. To będzie zima olimpijska, więc szczególnie ważna.

Klasyfikacja PŚ:

Konkurs drużynowy w Planicy:

1. Norwegia 1551,6; 2. Niemcy 1502,6; 3. Polska 1493,8;

4. Austria 1471,4; 5. Słowenia 1442,7; 6. Japonia 1327,7;

7. USA 1229,9; 8. Czechy 1170,5.

Konkurs finałowy:

1. S. Kraft (Austria) 244,3 pkt (250 m); 2. A. Wellinger (Niemcy) 236,2 (238,5); 3. N. Kasai (Japonia) 223,9 (239); 4. M. Eisenbichler (Niemcy) 223,2 (243); 5. K. Stoch (Polska) 216,8 (222,5); 6. P. Prevc (Słowenia) 211,9 (229);

7. R. Johansson (Norwegia) 211,8 (232); 8. J. Tepes (Słowenia) 209,9 (231,5);

9. J. A. Forfang 209,6 (225); 10. A. Fannemel (obaj Norwegia) 207,9 (224);

11. P. Żyła 206,7 (228,5); ... 14. M. Kot 200,9 (220,5);

15. D. Kubacki 197,6 (223);

28. J. Ziobro (wszyscy Polska) 179,3 (210,5).

Końcowa klasyfikacja PŚ:

1. Kraft 1665; 2. Stoch 1524;

3. D. A. Tande (Norwegia) 1201;

4. Wellinger 1161; 5. Kot 985;

6. D. Prevc (Słowenia) 963;

7. M. Hayboeck (Austria) 814;

8. Eisenbichler 807; 9. P. Prevc 716; 10. M. Fettner (Austria) 703; 11. Żyła 634; ... 19. Kubacki 345; 31. Ziobro 122.

Klasyfikacja PŚ w lotach:

1. Kraft 445; 2. Wellinger 333; 3. Stoch 279; 4. Kasai 230; 5. P. Prevc 196; ...10. Żyła 129; 13. Kot 111; 18. Kubacki 55; 27. Ziobro 29.

Puchar Narodów: 1. Polska 5833; 2. Austria 5586; 3. Niemcy 5513; 4. Norwegia 4415; 5. Słowenia 3713; 6. Japonia 1555; 7. Czechy 1029; 8. Rosja 741.

masz pytanie, wyślij e-mail do autora: k.rawa@rp.pl

Niedzielny finał był krótki – jedna seria, potem jeszcze osiem skoków, po których dyrektor Walter Hofer nie chciał już walczyć z naturą. Wobec coraz silniejszych podmuchów ogłosił, że więcej skakania nie będzie. Ostatni skok oddał Jernej Damian, ale oficjalnie sezon zakończył piękny lot Krafta – 250 m. Austriak wyprzedził Andreasa Wellingera i Noriakiego Kasai. Kamil Stoch jak w piątek – był piąty.

Choć najlepszy z Polaków nie dogonił Krafta (na osłodę został mu odrobinę kontrowersyjny rekord Letalnicy i rekord kraju – 251,5 m z sobotniego konkursu zespołowego), to za drugie miejsce w PŚ oraz wcześniejsze sukcesy, wśród nich zwycięstwo w 65. Turnieju Czterech Skoczni i złoto drużynowe w Lahti, ekipa Stefana Horngachera zbierała zasłużone pochwały. Wróciła radość rywalizacji, wróciły dobre emocje, w dodatku pomnożone przez cztery, bo indywidualny medal Piotra Żyły w Lahti i pucharowe wygrane Maciej Kota, także doskonałe starty Dawida Kubackiego – to też piękne wspomnienia tej zimy.

Pozostało 85% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Inne sporty
Bratobójcza walka o igrzyska. Polacy zaczęli wyścig do Paryża
kolarstwo
Katarzyna Niewiadoma wygrywa Strzałę Walońską. Polki znaczą coraz więcej
Inne sporty
Paryż 2024. Tomasz Majewski: Sytuacja w Strefie Gazy zagrożeniem dla igrzysk. Próba antydronowa się nie udała
Inne sporty
Przygotowania Polski do igrzysk w Paryżu. Cztery duże szanse na złoto
Inne sporty
Kłopoty z finansowaniem żużla. Państwowa licytacja o Zmarzlika