Lahti 2017: Piotr Żyła brązowym medalistą mistrzostw świata

Piotr Żyła brązowym medalistą mistrzostw świata na dużej skoczni. Drugie złoto Austriaka Stefana Krafta. W sobotę konkurs drużynowy.

Aktualizacja: 02.03.2017 20:07 Publikacja: 02.03.2017 18:45

Lahti 2017: Piotr Żyła brązowym medalistą mistrzostw świata

Foto: PAP, Grzegorz Momot

Relacja z Lahti

Konkurs był pod wieloma względami doskonały, emocje, zmiany liderów, niepodzianki też – każdy miał, co chciał. Różnice między najlepszymi skoczkami minimalne – takie jak drobny powiew pod narty i odrobinę lepsza nota za styl. Znów los sprzyjał Kraftowi i Wellingerowi, ale wszystkich Polaków trzeba chwalić, zwłaszcza wiecznie uśmiechniętego miłośnika papryki i pokera, ale także, kto nie pamięta: mistrza Polski. Cała reprezentacyjna czwórka znalazła się w pierwszej dziesiątce konkursu, to też wyczyn.

Już seria próbna wzmogła napięcie także dlatego, że do grupy, w której wymieniano znanych powszechnie kandydatów do medali z Polski, Niemiec, Austrii i Słowenii, zaczęli pukać Norwegowie, i to też całą czwórką.

Pierwsza wieść była taka, że na treningi celowo wkładali powiększone, czyli bardziej nośne kombinezony (zdjęcia takiego sprzętu rozmnożyły się w mediach społecznościowych), by podrażnić, albo nawet speszyć konkurencję. Większość nie uwierzyła, ale wkrótce musieliśmy dostrzec, że nie z kombinezonami, ale z rosnącą norweską formą na pewno coś jest na rzeczy.

Medali za serię próbną nie dają, można potem było mówić, że szkoda: Stefan Kraft był wprawdzie pierwszy, ale tuż za nim Piotr Żyła i Kamil Stoch, ósmy Maciej Kot, Dawid Kubacki piętnasty.

Pierwszy interesujący skok oddał zwycięzca kwalifikacji Antti Aalto. Fin nie miał jednak tyle szczęścia, ile dostał od losu w środę – 115 metrów ustawiło sprawy na swoim miejscu (swoją drogą, tyle samo uzyskał niegdysiejszy fiński bohater Janne Ahonen), każdy wiedział, że do medalu trzeba o kilkanaście metrów więcej. Pierwszy naprawdę ważny skok wykonał Johann Andre Forfang (127 m) i żarty z norweskich nogawek się skończyły, tym bardziej, że gdy Dawid Kubacki przebił Forfanga o półtora metra, to Polaka o kolejny metr minął Andreas Stjernen.

To już naprawdę była walka o podium. Polacy włączyli się w nią z energią (Piotr Żyła i Kamil Stoch – po 127,5 m, tylko Maciej Kot 123,5 m), ale drobne różnice w ocenach sędziowskich i sile wiatru sprawiły, że prowadził mistrz ze skoczni normalnej Stefan Kraft, przed wicemistrzem Wellingerem, za nimi Stjernen, a potem była polska trójka: Stoch, Kubacki, Żyła. Kot dwunasty. Trzech Norwegów w dziesiątce. Eksperci na stanowiskach telewizyjnych mieli co wyjaśniać.

Kwadrans przerwy na dyskusje, w polskim gronie rzecz jasna oceny znów krążyły między troską o radosny skok na medalowe miejsce i podziwem dla tyle mocnych, co wciąż niespełnionych chłopaków Horngachera. W postawionym obok stanowisk dziennikarskich boksie dla działaczy i pomocników (takich jak dyr. Adam Małysz oraz służby serwisowe z ciepłym odzieniem i zmianą obuwia) też trwały gorące rozmowy. Przybył nawet sławny w Polsce i Finlandii Mika Kojonkoski i też dyskutował. Dadzą radę, nie dadzą, kto kogo i jak przeskoczy.

Najpierw zaatakował Daniel-Andre Tande, ale straty miał za duże, by sięgnąć podium. Maciej Kot przebił go dość znacznie i przed ostatnią dziesiątką otwierał klasyfikację. Nie miał jednak miny szczęśliwej, gdy stanął na stanowisku liderów, ambicje były większe, to pewne. Potem poszło szybko: Fannemel znalazł się przed Polakiem, Leyhe, Forfang i Prevc skoczyli gorzej.

Wreszcie trzy polskie skoki i od razu wspaniała próba Piotra Żyły: 131 metrów. Po medal.

Trzy godziny przed skokami odbyły się kobiece biegi drużynowe. Wygrała Norwegia, na ostatniej zmianie biegła Marit Bjoergen, której koleżanki zostawiły defiladę z wielką flagą narodową. Na drugim miejscu Szwecja, na trzecim Finlandia – dokładnie tak, jak dwa lata temu w Falun.

Polki na ósmym miejscu wśród szesnastu ekip to jest wiadomość dobra, jeśli przypomnieć szczególny polski punkt widzenia, czyli troskę o stypendia i start olimpijski w Pjongczang.

Justyna Kowalczyk ruszyła na pierwszej zmianie, objęła prowadzenie po pierwszym podbiegu, aż chciało się oglądać takie zapomniane sceny. Na stadionie, w strefie zmian, już tak pięknie nie było, bo dobiegła do Eweliny Marcisz trzecia, niespełna osiem sekund za norweską mistrzynią sprintu Fallą i długość nart za Finką Sarinen, ale ważne było to, że duży kawał drogi przed dziewczynami z USA, Rosji, Niemiec i Szwajcarii, czyli tymi, które mogły zabrać stypendium.

Na mecie nie poznaliśmy opinii najlepszej z Polek na temat ostatniego wysiłku w Lahti, gdyż Justyna Kowalczyk błyskawicznie zniknęła wszystkim z oczu zostawiając reporterom domysły: poszła na kontrolę dopingową lub pomknęła samolotem do Szklarskiej Poręby. Stawiano na samolot.

Podium i okolice:

Sztafeta 4x5 km kobiet:

1. Norwegia (M. C. Falla, H. Weng, A. U. Jacobsen, M. Bjoergen) 52.21,5

2. Szwecja (A. Haag, C. Kalla, E. Andersson, S. Nilsson) 53.23,1

3. Finlandia (A. K. Sarinen, K. Niskanen, L. Mononen, K. Pärmäkoski); 53.23,6

...

8. Polska (J. Kowalczyk, E. Marcisz, K. Kubińska, M. Galewicz) 55.43,5

Konkurs mężczyzn na dużej skoczni (HS130):

1. S. Kraft (Austria) 279,3 (127,5 i 127,5)

2. A. Wellinger (Niemcy) 278,0 (127,5 i 129)

3. P. Żyła 276,7 (127,5 i 131)

...

6. M. Kot 266,9 (123,5 i 126,5)

7. K. Stoch 264,8 (127,5 i 124,5)

Relacja z Lahti

Konkurs był pod wieloma względami doskonały, emocje, zmiany liderów, niepodzianki też – każdy miał, co chciał. Różnice między najlepszymi skoczkami minimalne – takie jak drobny powiew pod narty i odrobinę lepsza nota za styl. Znów los sprzyjał Kraftowi i Wellingerowi, ale wszystkich Polaków trzeba chwalić, zwłaszcza wiecznie uśmiechniętego miłośnika papryki i pokera, ale także, kto nie pamięta: mistrza Polski. Cała reprezentacyjna czwórka znalazła się w pierwszej dziesiątce konkursu, to też wyczyn.

Pozostało 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Inne sporty
Bratobójcza walka o igrzyska. Polacy zaczęli wyścig do Paryża
kolarstwo
Katarzyna Niewiadoma wygrywa Strzałę Walońską. Polki znaczą coraz więcej
Inne sporty
Paryż 2024. Tomasz Majewski: Sytuacja w Strefie Gazy zagrożeniem dla igrzysk. Próba antydronowa się nie udała
Inne sporty
Przygotowania Polski do igrzysk w Paryżu. Cztery duże szanse na złoto
Inne sporty
Kłopoty z finansowaniem żużla. Państwowa licytacja o Zmarzlika