Weekend w Garmisch-Partenkirchen dał Amerykance wiele powodów do firmowego uśmiechu: w sobotę efektowne zwycięstwo w zjeździe na trasie Kandahar, w niedzielę trzecie miejsce w supergigancie. W sumie znów sporo punktów i kolejne korekty w statystykach. Najważniejszy zapis: 38 wygranych biegów zjazdowych, to już o dwa więcej, niż miała sławna Austriaczka Annemarie Moser-Proell.
Lindsey Vonn jest już od dawna między największymi sławami swego sportu, sobotni zjazd w Ga-Pa to było 76. zwycięstwo pucharowe, dogonić Ingemara Stenmarka (86 wygranych w PŚ) nie wydaje się zadaniem trudnym.
– Każdy taki sukces ma dla mnie coraz większe znaczenie. Każdy dzień staje się szansą na następny rekord. Oczywiście, że wygrana z przewagą półtorej sekundy nad najbliższą rywalką też daje ogromną satysfakcję, ale czekam z rosnącą wiarą na ciąg dalszy – mówiła w Ga-Pa.
Znowu z ojcem
Starty w Bawarii niemal zawsze były dla amerykańskiej narciarski udane. Z racji długiej przyjaźni z Marią Hoefl-Riesch czuje się tam jak w domu, bywało, że rzeczywiście tygodniami tam mieszkała, nauczyła się niemieckiego.
W minionym tygodniu też była w domu Marii, spędziła również sporo czasu z ojcem Alanem Kildowem, z którym po latach buntu i gniewu odnalazła dawną więź.