Narciarstwo alpejskie: Plan jeszcze na trzy lata

Startują wszystkie – zwycięża Lindsey Vonn. W sobotę wygrała 38. bieg zjazdowy w Pucharze Świata. Wzmacnia swą legendę.

Aktualizacja: 07.02.2016 19:22 Publikacja: 07.02.2016 18:37

Lindsey Vonn jest liderką Pucharu Świata, który zdobywała już cztery razy

Lindsey Vonn jest liderką Pucharu Świata, który zdobywała już cztery razy

Foto: AFP, Joe Klamar

Weekend w Garmisch-Partenkirchen dał Amerykance wiele powodów do firmowego uśmiechu: w sobotę efektowne zwycięstwo w zjeździe na trasie Kandahar, w niedzielę trzecie miejsce w supergigancie. W sumie znów sporo punktów i kolejne korekty w statystykach. Najważniejszy zapis: 38 wygranych biegów zjazdowych, to już o dwa więcej, niż miała sławna Austriaczka Annemarie Moser-Proell.

Lindsey Vonn jest już od dawna między największymi sławami swego sportu, sobotni zjazd w Ga-Pa to było 76. zwycięstwo pucharowe, dogonić Ingemara Stenmarka (86 wygranych w PŚ) nie wydaje się zadaniem trudnym.

– Każdy taki sukces ma dla mnie coraz większe znaczenie. Każdy dzień staje się szansą na następny rekord. Oczywiście, że wygrana z przewagą półtorej sekundy nad najbliższą rywalką też daje ogromną satysfakcję, ale czekam z rosnącą wiarą na ciąg dalszy – mówiła w Ga-Pa.

Znowu z ojcem

Starty w Bawarii niemal zawsze były dla amerykańskiej narciarski udane. Z racji długiej przyjaźni z Marią Hoefl-Riesch czuje się tam jak w domu, bywało, że rzeczywiście tygodniami tam mieszkała, nauczyła się niemieckiego.

W minionym tygodniu też była w domu Marii, spędziła również sporo czasu z ojcem Alanem Kildowem, z którym po latach buntu i gniewu odnalazła dawną więź.

Ostatnie lata wiele zmieniły w życiu Lindsey. Sukcesy przeplatała poważnymi kontuzjami, najbardziej bolesna wydawała się ta, która wykluczyła ją ze startu olimpijskiego w Soczi. Potrafiła się odrodzić, w ubiegłym roku zdobyła małe Kryształowe Kule w konkurencjach szybkościowych, w klasyfikacji ogólnej była trzecia.

Zainteresowanie świata mocno podbiła trzyletnim związkiem ze sławnym golfistą Tigerem Woodsem (rozstali się połowie ub. roku). Jeszcze jesienią wspominała w CNN o wysokiej temperaturze tamtych uczuć, ale rozstanie wynikom pomogło.

Ma plan walki jeszcze na trzy lata. Ten sezon rozpoczęła z opóźnieniem. Nie była na starcie honorowym, czyli slalomie gigancie w końcu października w Soelden, nie pojechała slalomów w połowie listopada w Levi, bo konkurencje techniczne odłożyła na bok.

Dziennikarzom mówiła, że cele ma, jak na nią, umiarkowane: obronić małe Kryształowe Kule w zjeździe i supergigancie. Tylko jeśli dobrze pójdzie, spróbować walczyć o duży kryształ, piąty w kolekcji. Wnikliwi kibice narciarstwa zaraz dodali, że byłby to Puchar Świata dla najstarszej alpejki w kronikach (w tej raczej niechcianej konkurencji statystycznej prowadzi Vreni Schneider – miała 30 lat, gdy odbierała wielką Kryształową Kulę w 1995 roku).

Rozważna i szybka

31-letnia Lindsey Vonn dobrze wie, że walczy z nowym pokoleniem rywalek. Nie ma na stokach Austriaczek Nicole Hosp i Kathrin Zettel, rok przerwy wzięła Słowenka Tina Maze (są głosy, że nie wróci), od ponad roku nie jeździ niemiecka przyjaciółka z Ga-Pa.

– Widzę coraz więcej dawnych rywalek oglądających zawody z trybun i nagle dostrzegam, że obecne przeciwniczki to dziewczyny dosłownie o połowę młodsze ode mnie. To świetnie, nie ma w moich słowach sarkazmu, naprawdę – mówiła po pierwszym startach sezonu.

Młoda generacja jeszcze nie potrafi zagrozić mistrzyni po przejściach, choć wszyscy twierdzą, że chwila, gdy Mikaela Schiffrin na poważnie weźmie się do supergigantów, będzie oznaczać zmianę głównej kandydatki do zdobycia Pucharu Świata.

Na razie jednak rządzi Lindsey: wygrała tej zimy pięć z sześciu zjazdów, dodała trzy zwycięskie supergiganty, w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata wyprzedza Szwajcarkę Larę Gut o 87 punktów i Niemkę Viktorię Rebensburg o 240.

Pucharowa karawana w kolejnym tygodniu jedzie do Crans-Montany (Szwajcaria), będzie zjazd, kombinacja i slalom. – Nie myślę o niczym więcej niż tylko o kolejnym starcie. Takie podejście zawsze dawało mi najwięcej sukcesów. Nie mogę jednak wygrywać zawsze i wszędzie. Próbuję jeździć najlepiej jak potrafię, idzie mi całkiem dobrze, ale dziś dobrze wiem, że lepiej dojechać bezpiecznie do mety, niż czuć się przegraną po wywrotce – mówiła w Ga-Pa.

Doczekaliśmy Lindsey Vonn bardziej ostrożnej, refleksyjnej, ale wciąż skutecznej.

Weekend w Garmisch-Partenkirchen dał Amerykance wiele powodów do firmowego uśmiechu: w sobotę efektowne zwycięstwo w zjeździe na trasie Kandahar, w niedzielę trzecie miejsce w supergigancie. W sumie znów sporo punktów i kolejne korekty w statystykach. Najważniejszy zapis: 38 wygranych biegów zjazdowych, to już o dwa więcej, niż miała sławna Austriaczka Annemarie Moser-Proell.

Lindsey Vonn jest już od dawna między największymi sławami swego sportu, sobotni zjazd w Ga-Pa to było 76. zwycięstwo pucharowe, dogonić Ingemara Stenmarka (86 wygranych w PŚ) nie wydaje się zadaniem trudnym.

Pozostało 86% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Inne sporty
Bratobójcza walka o igrzyska. Polacy zaczęli wyścig do Paryża
kolarstwo
Katarzyna Niewiadoma wygrywa Strzałę Walońską. Polki znaczą coraz więcej
Inne sporty
Paryż 2024. Tomasz Majewski: Sytuacja w Strefie Gazy zagrożeniem dla igrzysk. Próba antydronowa się nie udała
Inne sporty
Przygotowania Polski do igrzysk w Paryżu. Cztery duże szanse na złoto
Inne sporty
Kłopoty z finansowaniem żużla. Państwowa licytacja o Zmarzlika