Kamil Stoch wygrał finałowy konkurs i 65. Turniej Czterech Skoczni

Kamil Stoch wygrał finałowy konkurs i 65. Turniej Czterech Skoczni. Piotr Żyła był w turnieju drugi, Maciej Kot czwarty – Polacy rozbili w Bischofshofen bank.

Aktualizacja: 06.01.2017 22:05 Publikacja: 06.01.2017 19:38

Kamil Stoch

Kamil Stoch

Foto: AFP

Od uzasadnionej nadziei na wielkie zwycięstwo już po pierwszej serii do euforii po drugiej – tak będzie w Polsce pamiętany finał 65. TCS. Kamil Stoch wytrzymał wszystko – bolący bark po upadku w Innsbrucku, ciśnienie jakie stwarzały okoliczności, nawet kaprysy pogody, które też miały znaczenie.

Polski mistrz wyprzedził w ostatnim konkursie Michaela Hayboecka i wciąż rewelacyjnego Piotra Żyłę, na piątym miejscu znalazł się Maciej Kot. Katastrofalny ostatni skok Daniela Andre Tande spowodował, że Norweg stracił na rzecz Żyły drugie miejsce w turnieju, ledwie obronił trzecie przed Kotem.

Pozostała polska trójka prezentował wzorową stabilność formy: Dawid Kubacki, Jan Ziobro i Stefan Hula zakwalifikowali się do finałowej serii i zdobyli punkty Pucharu Świata.

Konkurs, jak wiadomo rozgrywał się na dwóch poziomach: zawodów i całego turnieju. Z polskiego punktu widzenia znacznie ważniejszy był ten drugi, więc zajmowały nas różnice między Stochem i Tande, Kraftem i Żyłą, także Kotem. Polscy kibice po pierwszym, niezbyt ofensywnym skoku Stefana Krafta (128 m) już wiedzieli, że brama do miejsca na podium dla drugiego Polaka otworzyła się znacznie szerzej.

Zanim pan Piotr to potwierdził, warto było na rozgrzewkę oglądać pojedynek narodowy Jan Ziobro – Stefan Hula. Skoczyli podobnie: metr przewagi zadecydował, że miejsce w drugiej serii od razu miał pan Janek, pan Stefan dołączył wkrótce z listy „lucky loserów".

Aspiracje do wygranej w konkursie pierwszy zgłosił Michael Hayboeck. Austriak dał radę chorobie, skoczył doskonale, ale absencja w Innsbrucku wyłączyła go z grupy walczących o wyższe cele. Od skoku Jurija Tepesa (141 m) do zabawy wtrącił się wiatr, dał Słoweńcowi co ten lubi.

Sędziowie od razu obniżyli belkę z pozycji nr 9 na 7 (oznaczało to 4,6 pkt rekompensaty i lekki niepokój w polskich sercach, czy to dobrze, czy źle dla Stocha i spółki). Tande, skaczący znacznie wcześniej od najmocniejszych Polaków, osiągnął 135 m, drugi wynik, za Tepesem.

Przed próbami ostatniej dziesiątki belka wróciła na pozycję nr 9, bo wiatr znów zaczął wiać skoczkom w plecy, ocenić możliwe straty i korzyści z tego faktu też było niełatwo. Widać było tylko, że Dawid Kubacki wygrał łatwo z Janem Maturą, potem, że Maciej Kot nie boi się podmuchów w plecy i dorównał próbie Hayboecka, trochę lepszy był Żyła, walczący z niemieckim młodzieńcem Philippem Aschenwaldem.

Pierwszy skok Stocha – zachwycający. 134,5 m, styl jak niemal zawsze bez zarzutu, mierniki wiatru wyliczyły tyle, że Polak po wylądował za Tepesem, ale już przed Tande. Kalkulacje turniejowe było banalne: tracił 1,7 pkt, zyskał 4,5, przewaga wynosiła 2,8 pkt. Gdy Manuel Fettner i Markus Eisenbichler zakończyli serię (bez fajerwerków), można było uruchmić kalkulatory.

Wyszło pięknie: Stoch prowadzi w turnieju, Żyła jest trzeci, Kot piąty. Już ta kolejność wyglądała wspaniale. W drugiej serii najpierw swoją pracę wykonali pewnie Hula, Ziobro i Kubacki. Skok rezygnacji oddał Stefan Kraft, widać grypa później przyszła, spóźniłą się tez z odejściem. Potem Maciej Kot zaatakował raz jeszcze Fettnera i Eisenbichlera i swoje osiągnął – 135 m dało mu piąte miesjce w konkursie, czwarte w turnieju. Żyła pofrunął jeszcze dalej, to też był jego dzień.

Austriacy mieli swoje pocieszenie gdy Hayboeck skoczył 142 m – najdalej w konkursowy piątek (ale w serii próbnej Stoch miał 143,5 m), potem Domen Prevc ratował honor rodzinny, bo Peter i Cene tym razem nie błyszczeli, ale reszta czekała na skok Tande.

Będą o tej próbie długie opowieści i liczne interpretacje. Tempo na progu świetne, odbicie wydawało się mocne, ale chwilę później Norweg zaczął lecieć w bok, niemal stracił panowanie nad nartami, zamiast walczyć o odległość, walczył o przetrwanie. Szczęśliwie jest świetnie wygimnastykowany, wylądował szczęśliwie niemal na jednej nodze, ale wiadomo było że tylko 117 m oznacza ogromne straty, w tym tę najważniejszą – końcową porażkę ze Stochem oraz Żyłą. Nie tak wiele brakowało, by także z Kotem.

Przyczyną turbulencji okazała się wedle wstępnych relacji wypięta kostka z buta, wyskoczyła w locie. Norweg chyba trochę się spłakał pod bandą, schował głowę i rozpaczał, ale na podium humor mu wrócił. Stoch nie miał żadnych kłopotów by w nieskazitelnym stylu dolecieć chwilę później 138,5 m i objąć prowadzenie.

Tepes nie dał rady wiatrowi i można było cieszyć się największym polskich zwycięstwem w skokach od czasu złotych igrzysk Stocha w Soczi. – To cudowne uczucie, to szczeście, ktore rozpiera, ale muszę najpierw podziękować tym, którzy mnie wspierali: rodzinie, kibicom, trenerom, tym którzy sprawili, że jestem w tym miejscu – mówił polski mistrz, ktory tak jak Małysz w 2001 roku przybił pieczęć zwycięską na sukcesie w Bischofshofen. Wygrana jest wygraną, ale po co ktoś kiedyś ma podkreślać, że bez sukcesu w konkursie.

Złoty orzeł w ręku, premie (51 tys. franków szwajcarskich) na koncie, zachwyt rodaków gwarantowany. Kamil Stoch jest wielkim skoczkiem. Oddał na czterech skoczniach, wedle klasycznych prawideł sztuki – siedem doskonałych skoków. W Bischofshofen skakał z radością i odwagą jaką daje wiara w siebie i wsparcie ekipy. Był, co też ważne, wyraźnie najspokojniejszy z wąskiej grupy kandydatów do sukcesu. Dojrzałość też ma znaczenie.

Na słodki deser przyszła też świetna wiadomość w kwestii klasyfikacji Pucharu Narodów: Polacy objąwszy w Innsbruku prowadzenie, w Bischofshofen je znacząco powiększyli. Trener Stefan Horngacher też szybko zarabia na osobistą sławę, także w ojczyźnie.

Ciąg dalszy nastąpi już za tydzień w Wiśle (14 i 15 stycznia dwa konkury indywidualne) oraz za dwa tygodnie w Zakopanem (21 stycznia skoki drużynowe, 22 stycznia indywidualne). Do Polski wraca skokomania.

Konkurs w Bischofshofen: 1. K. Stoch (Polska) 289,2 pkt. (134,5 i 138,5 m); 2. M. Hayboeck (Austria) 283,3 (130,5 i 142); 3. P. Żyła (Polska) 275,8 (131 i 137); 4. D. Prevc (Słowenia) 275,2 (130,5 i 139,5); 5. M. Kot (Polska) 268,8 (130,5 i 135); 6. R. Freitag (Niemcy) 267,4 (130,5 i 134); 7. J. Tepes (Słowenia) 261,6 (141 i 124,5); 8. S. Leyhe 259,9 (126,5 i 132); 9. K. Geiger (obaj Niemcy) 259,0 (127 i 132); 10. A. Stjernen (Norwegia) 258,7 (130,5 i 129);... 18. D. Kubacki 246,0 (125 i 128,5); 22. J. Ziobro 239,9 (125 i 128); 24. S. Hula (wszyscy Polska) 236,6 (124 i 126);... 26. D. A. Tande (Norwegia) 231,5 (135 i 117).

Klasyfikacja końcowa 65. TCS: 1. Stoch 997,8; 2. Żyła 962,5; 3. Tande 941,8; 4. Kot 934,3; 5. M. Fettner 926,8; 6. S. Kraft (obaj Austria) 926,5; 7. M. Eisenbichler (Niemcy) 924,4; 8. Leyhe 911,1; 9. D. Prevc 908,8; 10. Stjernen 900,3;... 15. Kubacki 875,6; 20. Hula 843,2; 31. Ziobro 557,9.

Klasyfikacja PŚ: 1. D. Prevc 646; 2. Tande 637; 3. Stoch 633; 4. Kraft 510; 5. Kot 428; 6. Hayboeck 409; 7. Fettner 364; 8. Eisenbichler 381; 9. S. Freund (Niemcy) 309; 10. Żyła 277;... 19. Kubacki 170; 24. Hula 92; 38. Ziobro 17.

Klasyfikacja Pucharu Narodów: 1. Polska 2030 pkt.; 2. Austria 1928; 3. Niemcy 1795; 4. Norwegia 1362; 5. Słowenia 1234; 6. Japonia 391.

Od uzasadnionej nadziei na wielkie zwycięstwo już po pierwszej serii do euforii po drugiej – tak będzie w Polsce pamiętany finał 65. TCS. Kamil Stoch wytrzymał wszystko – bolący bark po upadku w Innsbrucku, ciśnienie jakie stwarzały okoliczności, nawet kaprysy pogody, które też miały znaczenie.

Polski mistrz wyprzedził w ostatnim konkursie Michaela Hayboecka i wciąż rewelacyjnego Piotra Żyłę, na piątym miejscu znalazł się Maciej Kot. Katastrofalny ostatni skok Daniela Andre Tande spowodował, że Norweg stracił na rzecz Żyły drugie miejsce w turnieju, ledwie obronił trzecie przed Kotem.

Pozostało 91% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Inne sporty
Bratobójcza walka o igrzyska. Polacy zaczęli wyścig do Paryża
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
kolarstwo
Katarzyna Niewiadoma wygrywa Strzałę Walońską. Polki znaczą coraz więcej
Inne sporty
Paryż 2024. Tomasz Majewski: Sytuacja w Strefie Gazy zagrożeniem dla igrzysk. Próba antydronowa się nie udała
Inne sporty
Przygotowania Polski do igrzysk w Paryżu. Cztery duże szanse na złoto
Inne sporty
Kłopoty z finansowaniem żużla. Państwowa licytacja o Zmarzlika