Turniej Czterech Skoczni: Wietrzna grypa na Bergisel

Daniel Andre Tande odebrał Kamilowi Stochowi pozycję lidera. Finał w piątek w Bischofshofen.

Aktualizacja: 04.01.2017 19:38 Publikacja: 04.01.2017 18:04

Kamil Stoch dość boleśnie upadł podczas sesji próbnej, w konkursie jednak wystartował.

Kamil Stoch dość boleśnie upadł podczas sesji próbnej, w konkursie jednak wystartował.

Foto: PAP, Grzegorz Momot

Skrócony do jednej serii konkurs w Innsbrucku przejdzie do kronik jako wydarzenie reżyserowane przez pogodę, przypadek i grypę żołądkową. Wypadkowa tych sił dała sukces Norwegom: wygrał Tande (został też liderem Pucharu Świata) przed Robertem Johanssonem, trzeci był Rosjanin Jewgienij Klimow.

Polacy, mimo przeszkód, dali radę. Czwarty był Kamil Stoch, szósty Maciej Kot, siódmy Piotr Żyła. W Bischofshofen będzie się działo – polski lider przegrywa z norweskim tylko o 1,7 pkt. Oddalił się od końcowego zwycięstwa Austriak Stefan Kraft.

Nieoczekiwanie emocje zaczęły się jeszcze przed serią próbną, kiedy podano, że z powodu grypy żołądkowej nie wystartuje Severin Freund. Niemiec miał gorączkę i inne przykre objawy od wtorku, potem było gorzej, w środę rano za radą lekarza ekipy Marka Dorfmuellera opuścił drużynę i udał się do domu.

Grypa zaatakowała też ekipę Austrii – pierwszą ofiarą stał się rywal Freunda z pary KO – Michael Hayboeck. To dla turnieju znacząca strata, bo zdolny skoczek był szósty w klasyfikacji łącznej. Pojawiły się również ciche wieści, że inni Austriacy mają podobne problemy, także wicelider turnieju Stefan Kraft, który w serii próbnej się nie pojawił.

Pojawił się natomiast Kamil Stoch, skoczył pięknie, najdalej (127 m), lecz przy lądowaniu mocno upadł na lewą stronę. Przyczyną był, co potwierdził Adam Małysz, nierówny zeskok, bo lot był spokojny i spotkanie nart ze śniegiem z początku raczej przyjazne.

Strach był spory, tym bardziej że polski skoczek chwilę leżał bez ruchu, ale wkrótce podniósł głowę, wstał, pokazał, że niewiele mu dolega, choć kilka minut później mówił o uszkodzonym obojczyku i stłuczonym udzie.

Ani myślał jednak o rezygnacji. Gdy wziął lek przeciwbólowy i założył opatrunek, potwierdził, że będzie skakać, chociaż doktor Aleksander Winiarski po obejrzeniu urazów stwierdził, że gdyby nie stawka konkursu, to zaleciłby zjazd do hotelu.

Konkurs odbył się, lecz w stylu, który zmęczył wszystkich. Dyrektor Walter Hofer stał z krótkofalówką w dłoni i patrzył w niebo nad Innsbruckiem. A obiecywało ono przybycie deszczu, śniegu i mocne podmuchy, na szczęście realizowało obietnice z wahaniem. Czekanie skoczków na szczycie skoczni Bergisel zaprojektowanej przez sławę architektury Zahę Hadid ma swoje uroki, bo panoramiczny widok na miasto i dolinę rzeki Inn (także na lecące na wysokości oczu samoloty) jest zachwycający, ale gdy w głowie tkwi nakaz startu w silnym zmiennym wietrze, to o krajobrazie się nie myśli.

To, że będzie tylko jedna seria, łatwo było przewidzieć. Przerwy między próbami były długie, Bergisel nie ma oświetlenia, zmrok kończy zawody.

Polacy, jak inni, musieli wyważyć ryzyko i ambicję. Dawid Kubacki miał łatwe zadanie w pojedynku, bo jego rywal Florian Altenburger upadł. Także Markus Schiffner pomógł Janowi Ziobrze, gdyż poddał się wiatrowi. Stefan Hula trafił jednak na złą chwilę i już po wyjściu z progu wiedział, że zaraz będzie lądować.

Gdy przyszedł czas na najlepszych, loteria trwała. Marcus Eisenbichler – wpadka, Tande – świetnie i szczęśliwie zarazem, 128,5 m. Żyła i Kot dobrze, obaj w to samo miejsce – po 121 m. Ich rywale, Anders Fannemel i Klemens Murańka, nawet nie zbliżyli się do tych wyników.

Wreszcie obolały Kamil Stoch – 120,5 m w chwili, gdy wiatr znów wiał w plecy, wystarczyło jednak na czwarte miejsce, ze stratą kilkunastu punktów do Norwega. Potem zagrypiony Kraft – 116 m, tylko 18. pozycja.

Na podium za Tande znaleźli się inni szczęściarze. Wcześniej Johansson i Klimow nie byli w pierwszej dziesiątce żadnego konkursu PŚ.

Okoliczności sprzyjały też Noriakiemu Kasai, ale akurat to wszystkim się podobało, gdyż dzielny japoński weteran startował w setnym konkursie turnieju. Z okazji rekordu dostał biały lukrowany tort w kształcie skoczni i sporo braw.

Drugą serię odwołano. Dla Stocha i Krafta to była dobra decyzja. Gwarancji na odrobienie strat do lidera nikt by im nie dał, nawet jeśli Norweg pokazał światu (czyli na Twitterze), że skacze z mocno opuchniętą kostką.

Wobec tych zdarzeń wielki finał 65. TCS na skoczni im. Paula Ausserleitnera w Bischofshofen zyskał na nieprzewidywalności, tym bardziej że prognozy meteorologiczne na piątek też są niepokojące, a wyleczyć grypę w dwa dni niełatwo. Plan startów jest następujący: w czwartek o 16.45 kwalifikacje, w piątek o tej samej godzinie konkurs.

Polskie wspomnienia z Bischofshofen są dobre, jeśli sięgnąć daleko pamięcią, najlepiej do 6 stycznia 2001 roku, gdy Adam Małysz wspaniale pieczętował tam zwycięstwo w TCS. Wcześniej na podium stawali Stanisław Bobak i Piotr Fijas. Potem tak pięknie już nie było.

Trudno jednak nie czekać z napięciem na skoki w trochę prowincjonalnym, kiedyś górniczym, miasteczku na południe od Salzburga. Dla kogo będą końcowe fajerwerki i wzmocniona grzanym winem feta między drewnianymi płotami na stadionie im. Seppa Bradla, pierwszego mistrza TCS i pierwszego, który na nartach skoczył 100 m?

Możemy czekać z nadzieją: Stoch traci do Tande niecałe 2 punkty, Żyła do Krafta osiem. Niedaleko liderów jest Kot. Polska trójka w najlepszej siódemce klasyfikacji TCS – tak dobrze nigdy nie było.

-Konkurs w Innsbrucku

1. D. A. Tande 125,7 pkt. (128,5 m); 2. R. Johansson (obaj Norwegia) 123,1 (133); 3. J. Klimow (Rosja) 119,1 (127); 4. K. Stoch (Polska) 117,4 (120,5); 5. A. Stjernen (Norwegia) 117,1 (122,5); 6. M. Kot (Polska) 117,0 (121); 7. M. Fettner (Austria) 116,7 (120) i P. Żyła 116,7 (121);... 17. D. Kubacki 105,6 (115); 23. J. Ziobro 100,7 (115); 41. K. Murańka 86,7 (108,5); 42. S. Hula (wszyscy Polska) 84,9 (100,5).

-Po trzech konkursach

1. Tande 710,3; 2. Stoch 708,6; 2. S. Kraft (Austria) 693,7; 4. Żyła 686,7; 5. Fettner 671,1; 6. M. Eisenbichler (Niemcy) 669,0; 7. Kot 665,5;... 16. Kubacki 629,6; 20. Hula 606,6; 38. Ziobro 318,0; 47. Murańka 200,3.

-Klasyfikacja PŚ

1. Tande 632; 2. D. Prevc 596; 3. Stoch 533; 4. Kraft 504; 5. Kot 383; 6. Fettner 364;... 12. Żyła 217; 17. Kubacki 157; 25. Hula 85.

masz pytanie, wyślij e-mail do autora: k.rawa@rp.pl

Skrócony do jednej serii konkurs w Innsbrucku przejdzie do kronik jako wydarzenie reżyserowane przez pogodę, przypadek i grypę żołądkową. Wypadkowa tych sił dała sukces Norwegom: wygrał Tande (został też liderem Pucharu Świata) przed Robertem Johanssonem, trzeci był Rosjanin Jewgienij Klimow.

Polacy, mimo przeszkód, dali radę. Czwarty był Kamil Stoch, szósty Maciej Kot, siódmy Piotr Żyła. W Bischofshofen będzie się działo – polski lider przegrywa z norweskim tylko o 1,7 pkt. Oddalił się od końcowego zwycięstwa Austriak Stefan Kraft.

Pozostało 91% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
kolarstwo
Katarzyna Niewiadoma wygrywa Strzałę Walońską. Polki znaczą coraz więcej
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Inne sporty
Paryż 2024. Tomasz Majewski: Sytuacja w Strefie Gazy zagrożeniem dla igrzysk. Próba antydronowa się nie udała
Inne sporty
Przygotowania Polski do igrzysk w Paryżu. Cztery duże szanse na złoto
Inne sporty
Kłopoty z finansowaniem żużla. Państwowa licytacja o Zmarzlika
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Inne sporty
Kolejne sukcesy pilotów. Aeroklub Polski czeka na historyczny rok