Trener polskich skoczków umie zaszczepić wiarę

Po wielkim zwycięstwie Kamila Stocha przypominamy sylwetkę trenera polskich skoczków.

Aktualizacja: 07.01.2018 10:02 Publikacja: 06.01.2018 23:01

Trener polskich skoczków umie zaszczepić wiarę

Foto: PAP, Grzegorz Momot

Trenerskim odkryciem zimy jest Stefan Horngacher, który pracę na miarę swych ambicji znalazł w Polsce.

Ma 47 lat, za sobą 14 lat kariery skoczka i już drugie tyle pracy w zawodzie trenera. Skocznię narciarską zobaczył zaraz po urodzeniu. W Wörgl, niedużym tyrolskim miasteczku niewiele ponad 30 km na zachód od Kitzbühel, skakano na nartach już na początku XIX wieku. Pierwszy próg na Hannersbergu zbudowano tam w 1908 roku.

Potem powstawały następne skocznie, mniejsze i większe, dziś zrobiono z nich także atrakcję dla odważnych turystów. Każdy chłopak z miasteczka musiał spróbować, najbardziej zapaleni zapisywali się do klubu SC Wörgl, skąd dla wielu droga do kariery stała otworem, tak samo jak z odległej o 100 km sławnej szkoły narciarskiej w Stams.

Stefan Horngacher też przeszedł tę drogę, choć nie był narciarzem wybitnym. Są nawet spory, czy był najlepszym sportowcem w Wörgl, skoro w tym samym miasteczku urodził się znany kierowca Formuły 1 Gerhard Berger.

Na tle wielu zdolnych austriackich kolegów, mistrzów olimpijskich, mistrzów świata i zdobywców Pucharu Świata w skokach trudno było Horngacherowi zabłysnąć, ale swoje dokonania ma – choć największe sukcesy zawsze odnosił w drużynie.

Zdobył brąz na igrzyskach w Lillehammer w 1994 roku (z Heinzem Kuttinem, Andreasem Goldbergerem i Christianem Moserem) i brąz cztery lata później w Nagano (z Reinhardem Schwarzenbergerem, Martinem Höllwarthem i Andreasem Widhölzlem).

Złoto mistrzostw świata wręczano mu dwa razy po konkursach drużynowych w Val di Fiemme (1991, duża skocznia) i Lahti (2001, normalna skocznia), do tego wywalczył jeszcze trzy brązowe krążki, też za skoki zespołowe.

W Pucharze Świata skakał od zimy 1987/1988, zaliczył dwa zwycięstwa: na mamuciej skoczni Kulm w Tauplitz/Bad Mitterndorf w lutym 1991 roku, które wspomina nacieplej, oraz na Wielkiej Krokwi w Zakopanem w styczniu 1999 roku. Na igrzyskach najbliżej podium był w Salt Lake City (2002) na dużej skoczni, gdy zajął piąte miejsce. Po tamtej zimie skończył karierę i płynnie przeszedł do pracy trenera.

Do marca 2016 roku, kiedy oficjalnie przyjął propozycję objęcia reprezentacji Polski po Łukaszu Kruczku, był jednak dość długo halabardnikiem na trenerskiej scenie. Potrzebnym w ogólnym tle, lecz zawsze w roli drugoplanowej.

Zaczął od posady drugiego trenera austriackiej kadry, przy Hannu Lepistö. Dwa lata z Finem dały mu jednak wiele wiedzy na temat warsztatu szkoleniowego. – To był bardzo dobry czas. Miałem wielkie szczęście pracować z Lepistö. Nic lepszego nie mogło mi się przytrafić – twierdzi. To był okres, gdy w ekipie Austrii debiutowali m.in. Thomas Morgenstern i Andreas Kofler.

Kolejne dwa lata spędził w Polsce jako trener kadry B i bliski współpracownik przyjaciela od lat dziecięcych, Heinza Kuttina. Dbał wówczas o postępy Kamila Stocha i Piotr Żyły, co pamiętają mu obaj, tym bardziej że zdobyli z Horngacherem drużynowo srebrny medal mistrzostw świata juniorów w Rovaniemi (w ekipie byli wtedy jeszcze Wojciech Topór i Paweł Urbański).

Potem na dekadę pojechał do Niemiec. Najpierw zajmował się juniorami ze sportowego internatu w Furtwangen oraz w ośrodku w Hinterzarten (prowadził tam także karierę Martina Schmitta), by po dwóch latach awansować na stanowisko trenera niemieckiej reprezentacji B i w 2012 roku zostać przy rodaku Wernerze Schusterze drugim szkoleniowcem kadry A.

To był również czas, gdy z fizjoterapeutką reprezentacji Niemiec założył rodzinę. Mają dwójkę dzieci, stworzyli im dom w Titisee-Neustadt.

Przyjął propozycję Polskiego Związku Narciarskiego, jak można się domyślać, raczej nie dla pieniędzy. – Nie jestem już taki młody. Posada w Polsce to dla mnie wielka szansa, możliwość pracy na własne nazwisko. Porozmawiałem z żoną, zgodziła się – mówił w marcu.

Werner Schuster, wciąż główny trener Niemców, wystawił byłemu współpracownikowi ładną laurkę. – Stefan jest absolutnym profesjonalistą, znającym swoją wartość, zwłaszcza w dziedzinie technologii i materiałów stosowanych w skokach. Był mocnym filarem niemieckiego systemu szkolenia. Zdaję sobie sprawę, że może dać impuls do rozwoju kariery najbardziej utalentowanych polskich skoczków. Myślę, że ma duże szanse. Za jego czasów w kadrze niemieckiej pojawiło się wiele nowinek technicznych, sądzę, że potrafi je przenieść do nowej drużyny, co może okazać się dla nas poważnym wyzwaniem – mówił, pytany o skutki przenosin Horngachera z Niemiec do Polski.

– Potrafi zrobić wszystko, co możliwe w kwestiach technologii, także w dziedzinie wykorzystania informatyki na potrzeby skoków. Ale nie tylko, Stefan jest po prostu bardzo dobry i wszechstronny – dodaje.

Znający dobrze Austriaka mówią jeszcze: perfekcjonista, nigdy nie jest do końca zadowolony, zawsze drąży każdy problem w szczegółach, ale także dba o pozytywną atmosferę w drużynie. Horngacher wydaje się mieć jeszcze jedną zdolność: umie zaszczepić skoczkom wiarę w siebie.

Lubi też zachowywać tajemnice warsztatowe. Myli tropy podglądającym (w skokach narciarskich szpiegostwo technologiczne to norma), nawet doświadczonym rywalom potrafi zamieszać w głowach. Wprowadził do polskiej kadry zwyczaj przyjeżdżania na zawody krótko przed startem. – Zostawiamy sobie tylko tyle czasu, ile potrzeba, żeby się skupić. To, co naprawdę ćwiczymy, jest naszą tajemnicą, więc nie robimy tego na skoczni – wyjaśnia.

W rozmowach podkreśla, że lubi realizować cele metodycznie: na początku najważniejsze było stworzenie zgranego sztabu szkoleniowego, potem unowocześnienie metod treningu, w każdym, nawet pozornie nieważnym aspekcie. To dlatego rozrywkowy filmik z Oberstdorfu z udziałem Piotra Żyły i Jana Ziobry (udawali w nim bokserów na wadze przed walką) potraktował jako niepotrzebny wybryk.

Nie zamierza, wbrew pozorom, powielać żadnych pomysłów z Austrii lub Niemiec. Chce stworzyć system Horngachera, w którym słowa profesjonalizm i praca są najważniejsze. Kontrakt z PZN ma do 1 maja 2018 roku.

masz pytanie, wyślij e-mail do autora: k.rawa@rp.pl

Turniej czterech skoczni: siedmiu Polaków w konkursie w Innsbrucku

Maciej Kot był w kwalifikacjach drugi (132 m), a Piotr Żyła zajął trzecie miejsce (130 m). Awans wywalczyli wszyscy Polacy.

Wygrał Austriak Stefan Kraft (134,5 m) i to z nim zmierzy się dziś w pierwszej serii trzeciego konkursu TCS Kamil Stoch, który zrezygnował z udziału w kwalifikacjach.

Stoch skakał najdalej na obydwu wtorkowych treningach (130 i 130,5 m), ale posłuchał rady trenera Stefana Horngachera i wrócił do hotelu. – Stwierdził, że będzie lepiej, jak trochę odpocznę i zaoszczędzę więcej sił. Sam chętnie bym w kwalifikacjach wystartował, ale pewnych decyzji się nie kwestionuje, zwłaszcza kogoś wyższego rangą – tłumaczył lider Turnieju Czterech Skoczni.

Oprócz Kota, Żyły i Stocha na skoczni Bergisel zobaczymy też Stefana Hulę (122,5 m), Dawida Kubackiego (124 m), Jana Ziobrę (120,5 m) i Klemensa Murańkę (115 m).

Kot będzie rywalizował w serii KO z Murańką, Żyła zmierzy się z Norwegiem Andersem Fannemelem (114 m), a Hula z Czechem Lukasem Hlavą (122,5 m). Przeciwnikami Kubackiego i Ziobry będą Austriacy Florian Altenburger (120 m) i Markus Schiffner (122,5 m).

Transmisja konkursu w Innsbrucku o godz. 14.00 w TVP 1 i Eurosporcie 1. —t.w.

Klasyfikacja generalna TCS po dwóch konkursach:

1. Stoch 591,2; 2. Kraft 590,4; 3. D.A. Tande (Norwegia) 584,6; 4. M. Eisenbichler (Niemcy) 572,0; 5. Żyła 570,0; 6. M. Hayboeck (Austria) 561,5;... 8. Kot 548,5; 19. Kubacki 524,0; 20. Hula 521,7; 41. Ziobro 217,3.

 

Trenerskim odkryciem zimy jest Stefan Horngacher, który pracę na miarę swych ambicji znalazł w Polsce.

Ma 47 lat, za sobą 14 lat kariery skoczka i już drugie tyle pracy w zawodzie trenera. Skocznię narciarską zobaczył zaraz po urodzeniu. W Wörgl, niedużym tyrolskim miasteczku niewiele ponad 30 km na zachód od Kitzbühel, skakano na nartach już na początku XIX wieku. Pierwszy próg na Hannersbergu zbudowano tam w 1908 roku.

Pozostało 94% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Sport
Katarzyna Niewiadoma zwyciężyła. Pięć lat oczekiwania na taki sukces
Sport
Igrzyska w Paryżu w mętnej wodzie. Sekwana wciąż jest brudna
Sport
Paryż przed igrzyskami olimpijskimi pozbywa się bezdomnych? Aktywiści oburzeni
IGRZYSKA OLIMPIJSKIE
Pomruk rewolucji. Mistrzowie z Paryża po raz pierwszy dostaną pieniądze za złoto
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Olimpizm
Leroy Merlin wchodzi na nowy rynek. Wykończy mieszkania medalistów z Paryża