Sonik walczy o PŚ: Bezlitosna Sahara i życzliwi ludzie

Pierwsze dni rywalizacji były pełne przygód i emocji. Rafał Sonik wyprzedzał lidera Keesa Koolena o prawie pięć minut. Polak broni Pucharu Świata.

Aktualizacja: 08.10.2017 19:02 Publikacja: 08.10.2017 18:32

Rafał Sonik walczy o siódmy Puchar Świata

Rafał Sonik walczy o siódmy Puchar Świata

Foto: AFP

Sonik ostatni w sezonie rajd zaczął od mocnego uderzenia. Już w piątek odniósł etapowe zwycięstwo, dzięki dobrej jeździe i karze nałożonej na Rosjanina Aleksandra Maksimowa objął prowadzenie w klasyfikacji.

Na kierowców czekała niemiła niespodzianka. Nie otrzymali roadbooka na prawie 350-kilometrową dojazdówkę. Prowadził ich organizator, który najpierw zostawił 30-osobową grupę quadowców i motocyklistów na stacji benzynowej, a potem nie trafił na start.

– Jechaliśmy sami, z duszą na ramieniu, przez szary świt, ale na szczęście ludzie tu są życzliwi i na skrzyżowaniach pokazywali nam drogę, którą przejechała poprzedzająca nas ekipa – zaznaczył Sonik.

W sobotę zawodnicy musieli się zmagać na Saharze przede wszystkim z naturą. I tę walkę przegrali. Na przeszkodzie stanęła... woda.

– Kilkadziesiąt kilometrów od pierwszego tankowania dojechałem do grupy czołowych motocyklistów, którzy stali nad brzegiem rzeki – opowiadał Sonik. – Twierdzili, że przekroczenie jej jest bardzo niebezpieczne i zdecydowało się na to tylko dwóch zawodników. Okazało się, że jednym z nich był Maciek Giemza, a drugim Juan Pedrero. Obaj wrócili po jakimś czasie, ponieważ 30 km dalej trafili na kolejną rzekę. Hiszpan wszedł do niej, żeby sprawdzić głębokość, i kiedy zanurzył się do ramion, postanowił zawrócić.

Przez ponad dwie godziny uczestnicy tkwili na środku pustyni, w pełnym słońcu, chowając się w cieniu przybyłych na miejsce samochodów.

– Organizator przyleciał do nas śmigłowcem i nie miał innego wyjścia, jak przerwać rywalizację. Wszyscy razem pojechaliśmy do najbliższej drogi i konwojem udaliśmy się na biwak – relacjonował Sonik, który został sklasyfikowany na drugim miejscu z czterema sekundami straty do Koolena i utrzymał prowadzenie w rajdzie.

Niedzielny etap z najdłuższym odcinkiem specjalnym (578 km ze 180-kilometrową neutralizacją w środku) zakończył się po zamknięciu tego wydania gazety.

Sonik ostatni w sezonie rajd zaczął od mocnego uderzenia. Już w piątek odniósł etapowe zwycięstwo, dzięki dobrej jeździe i karze nałożonej na Rosjanina Aleksandra Maksimowa objął prowadzenie w klasyfikacji.

Na kierowców czekała niemiła niespodzianka. Nie otrzymali roadbooka na prawie 350-kilometrową dojazdówkę. Prowadził ich organizator, który najpierw zostawił 30-osobową grupę quadowców i motocyklistów na stacji benzynowej, a potem nie trafił na start.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Moto
Rusza Rajd Dakar. Na trasę wraca Krzysztof Hołowczyc
Moto
Jedna ekstraliga to mało. Polski żużel będzie miał aż dwie
Moto
Bartosz Zmarzlik, mistrz bardzo zwyczajny
Moto
Zmarzlik po raz czwarty indywidualnym mistrzem świata
Moto
PGE Ekstraliga nie kończy sezonu na finale. Blokada czy „znieczulenie jak u dentysty”?