Unia była absolutnym faworytem spotkania z Stalą. Gorzowianie mieli bowiem na koncie cztery porażki z rzędu, w tym trzy wyjazdowe z zespołami z dolnej połowy tabeli i jedną przegraną na własnym torze ze Spartą. Dodatkowo w Lesznie jeździli bez kontuzjowanego Słowaka Martina Vaculika. Bardzo dobrze zastąpił go jednak „awaryjny" Szwed Linus Sundstroem.
Trener Stanisław Chomski w ostatnich meczach mógł bez wahania liczyć tylko na Bartosza Zmarzlika. Pozostali zawodnicy jeździli w kratkę, tymczasem w Lesznie każdy z seniorów przywiózł co najmniej jedno biegowe zwycięstwo. Niespodziewanie także juniorzy nie odstawali od tych z Unii.
Mecz rozpoczął się od podwójnej wygranej gospodarzy, ale już w drugim biegu juniorzy Stali pokazali, że ich zespół się postawi. Po trzech kolejnych remisach, z których każdy był okraszony efektowną walką, w piątym biegu fantastyczną walkę stoczyli ze sobą bracia Pawlicki. Ostatecznie pojedynek o punkt wygrał starszy, Stal wygrała pierwszy swój wyścig i powoli zaczęła odjeżdżać rywalom.
Po szóstym biegu był już remis. Po jedenastym goście wyszli na sześciopunktowe prowadzenie, co pozwoliło menedżerowi Piotrowi Baronowi skorzystać z rezerwy taktycznej. Choć Emil Sajfutdinow wygrał, to ostatni przyjechał Bartosz Smektała i przewaga utrzymała się. Stal miała już 39 punktów i zapewniony bonus za lepszy bilans dwumeczu. Ale gorzowianom to nie wystarczyło. Dzięki taśmie Sajfutdinowa w 13. biegu Stal jeszcze zwiększyła przewagę i w dwóch ostatnich biegach musiało zdobyć tylko punkt na rywalu, by zapewnić sobie zwycięstwo.
Fogo Unia Leszno - Cash Broker Stal Gorzów 41:49
W pierwszym wyścigu nominowanym Niels Kristian Iversen i Przemysław Pawlicki jednak nie kalkulowali, tylko wygrali podwójnie i można było powoli mówić wręcz o pogromie. Zniwelował to dopiero ostatni wyścig, wygrany 5:1 przez Unię. „Byki" podwójnie zwyciężyły zatem tylko w dwóch biegach – pierwszym i ostatnim. To na mistrzów Polski było za mało.