Zielonogórzanie objęli prowadzenie już w drugim, juniorskim wyścigu i nie oddali go do samego końca. Goście zdołali wygrać drużynowo tylko trzy biegu, zawodnicy GKM-u aż 10 razy dojeżdżali do mety na ostatnim miejscu, a menedżer Robert Kempiński nie kwapił się z rezerwami taktycznymi - to wszystko sprawiło, że grudziądzanie zanotowali zaskakująco wysoką porażkę.
Nie było mocnych w niedzielę na Patryka Dudka, który po zeszłotygodniowym średnim w jego wykonaniu meczu, tym razem zdobył komplet punktów. Bardzo dobrze spisywali się również Piotr Protasiewicz i Michael Jepsen Jesen, a Grzegorz Zengota trzykrotnie przywoził z kolegą z zespołu podwójne zwycięstwo. W GKM-ie nie zawiódł tylko Przemysław Pawlicki - pozostali seniorzy zaliczyli co najmniej po jednej wpadce. Beznadziejnie za to spisali się juniorzy z Grudziądza, którzy uzbierali do spółki zaledwie jeden, obowiązkowy punkt.
Oba zespoły, które rywalizowały w ostatnim meczu 2. kolejki PGE Ekstraligi, podeszły do meczu osłabione. W barwach mistrza Polski po raz kolejny zabrakło kontuzjowanego Piotra Pawlickiego, w drużynie brązowych medalistów nie mógł pojechać Słowak Martin Vaculik, który złamał kostkę w meczu ligi brytyjskiej. W ostatniej chwili Stal pozyskała w jego miejsce doświadczonego Grzegorza Walaska.
Żużlowiec, który w pierwszej kolejce jechał... przeciwko Stali (w barwach Get Well Toruń) spisał się całkiem przyzwoicie, zdobywając 5 punktów. Nie zastąpił jednak w pełni Vaculika. Gospodarze wysforowali się na prowadzenie po trzecim biegu, tracąc je dopiero po dziewiątym wyścigu, gdy niespodziewanie Szymon Woźniak i Krzysztof Kasprzak przywieźli za swoimi plecami Jarosława Hampela.
Cisza niedowierzania na stadionie im. Alfreda Smoczyka trwała jednak krótko - gospodarze szybko odpowiedzieli wygraną 5:1, a przed biegami nominowanymi prowadzili już 42:36. To pozwoliło Stanisławowi Chomskiemu, trenerowi gości, na zastosowanie w 14. wyścigu podwójnej rezerwy taktycznej. Na pierwszym łuku prowadził Krzysztof Kasprzak, co przedłużało nadzieje gorzowian, ale szybko popełnił błąd, spadł na koniec stawki, a Bartosz Zmarzlik przegrał z Januszem Kołodziejem. Ta sama para gości wygrała 4:2 ostatnią odsłonę meczu, ale pozwoliło to tylko zniwelować wynik na 48:42.