Sebastian Vettel pierwszym liderem mistrzostw świata Formuły 1

Nowa era w Formule 1 rozpoczęła się od zaciętej walki Mercedesa z Ferrari, w której aktualni mistrzowie musieli uznać wyższość Scuderii. Dzięki wygranej w Melbourne pierwszym liderem mistrzostw świata został Sebastian Vettel.

Aktualizacja: 26.03.2017 16:22 Publikacja: 26.03.2017 15:44

W Melbourne pierwszym liderem mistrzostw świata został Sebastian Vettel

W Melbourne pierwszym liderem mistrzostw świata został Sebastian Vettel

Foto: PAP/EPA

Mikołaj Sokół z Melbourne

Szybsze i bardziej agresywne samochody miały nie tylko uciszyć narzekania kierowców, którzy żądali bardziej wymagających maszyn, ale też wstrząsnąć trwającym od 2014 roku porządkiem, w myśl którego wszystko wygrywa Mercedes, a o okruszki ze stołu mistrzów biją się Red Bull i Ferrari. Inaugurująca sezon 2017 Grand Prix Australii pokazała, że oba cele zostały osiągnięte.

Tegoroczne samochody są szybsze (zakładano poprawę czasów okrążeń o pięć sekund w porównaniu z sezonem 2015, w Melbourne było to mniej więcej 4,5 sekundy), a do tego z nowymi, szerszymi oponami zawodnicy nie muszą się już obchodzić jak z jajkiem, mogąc utrzymywać maksymalne tempo przez większą liczbę okrążeń. Z drugiej strony bardziej wytrzymałe ogumienie oznacza, że kierowcy rzadziej zjeżdżają do alei serwisowej – w Australii dyżurną strategiąbyłjeden pit stop – ale jak pokazał przebieg wyścigu, nawet pojedyncza zmiana opon może wpłynąć na losy wyścigu.

Po treningach na wymagającej, śliskiej pętli w Albert Park wydawało się, że stary porządek nie został skruszony. Dominował lider Mercedesa Lewis Hamilton, a nowy w tej ekipie Valtteri Bottas co prawda nie był w stanie mu dorównać, ale był szybszy od reszty stawki. Jednak w kwalifikacjach Vettel zdołał przedzielić duet „Srebrnych Strzał”, mimo błędów przegrywając walkę o pole position o 0,3 sekundy. Rok temu jego strata do Mercedesów przekroczyła 0,8 sekundy, więc postęp Scuderii był widoczny.

Przed startem Hamilton, któremu brakuje już tylko trzech pole position do wyrównania osiągnięcia jego idola Ayrtona Senny oraz sześciu do lidera wszech czasów Michaela Schumachera, był w doskonałym nastroju. Przed wspólnym zdjęciem całej stawki i paradą kierowców rozmawiał i żartował z kolegami z toru, chociaż w poprzednich latach zwykł trzymać się na uboczu, odgradzając się od świata słuchawkami z ukochaną muzyką.

Pierwsze okrążenia wyścigu przebiegały po jego myśli, bo utrzymał prowadzenie, ale w przeciwieństwie do trzech poprzednich sezonów srebrny Mercedes nie zniknął w oddali. Vettel trzymał się bardzo blisko, czerwone Ferrari nie chciało zniknąć z lusterek Hamiltona. Gdy lider poczuł, że opony zaczynają tracić formę, zjechał na zmianę, ale nie przewidziano jednego: wrócił na tor za Maksem Verstappenem, samotnie broniącym honoru Red Bulla po tym, jak ulubieniec lokalnej publiczności Daniel Ricciardo zatrzymał się na torze już podczas wyjazdu na pola startowe i po usunięciu usterki czujnika skrzyni biegów ruszył do rywalizacji z dwoma okrążeniami straty. Sześć okrążeń za Verstappenem wystarczyło, by Vettel oddalił się na bezpieczny dystans i po swoim zjeździe na zmianę opon wyjechał z alei serwisowej tuż przed Red Bullem i Mercedesem. To był kluczowy moment wyścigu. – Seb powinien postawić na piwo – żartował po wyścigu Christian Horner, szef Red Bulla.

Dwa okrążenia później Verstappen zjechał na swój postój i wydawało się, że Hamilton powinien błyskawicznie dopaść Vettela. Nic takiego się nie wydarzyło, tempo wyścigowe Ferrari okazało się nadzwyczaj dobre. Mało tego, Niemiec zwiększał przewagęnad rywalem, do którego zbliżał się z kolei jego nowy zespołowy partner. Valtteri Bottas spokojnie rozpoczął weekend i w piątkowych treningach tracił do lidera ekipy nawet pół sekundy, ale w drugiej fazie wyścigu wyraźnie się rozkręcił. Na mecie duet Mercedesa dzieliły dwie sekundy, a zwycięskie Ferrari było aż o dziesięć sekund z przodu. Kimi Raikkonen w drugiej czerwonej maszynie był czwarty, przed Verstappenem.

Co ciekawe, mimo porażki dobry humor nie opuścił Hamiltona. Oczywiście druga lokata po starcie z pole position nie jest sukcesem na miarę jego oczekiwań, ale trzykrotny mistrz świata podkreślał, jak bardzo cieszy sięz  walki na torze. – Świetnie, że Ferrari jest w czołówce. Sądzę, że taka zacięta walka to dobra rzecz dla sportu – mówił. Z kolei Vettel z właściwym sobie dystansem nie dał się wciągnąć w żadne spekulacje o szansach na tytuł. – Mamy dopiero marzec, przed nami jeszcze dziewiętnaście wyścigów, dużo pracy i dużo do udowodnienia. Wiem, że kibice poczuli emocje, ale my musimy pracować i wolę skupić się na tym, a nie na gadaniu – powiedział pierwszy lider mistrzostw świata. Od wprowadzenia hybrydowych jednostek napędowych w sezonie 2014 po raz pierwszy na czele punktacji nie widnieje kierowca Mercedesa, a zawodnik Scuderii nie przewodził w klasyfikacji od GP Japonii 2012.

Porażka Mercedesa w równej walce z Ferrari pokazała, że potęga ostatnich lat nie może sobie teraz pozwolić na najmniejszy błąd. W poprzednich latach drobne wpadki natychmiast były przykrywane rewelacyjnym tempem srebrnych samochodów, ale sielanka najwyraźniej dobiegła końca – ku uciesze kibiców, którzy doczekali się walki dwóch zespołów i liczą jeszcze na to, że do Mercedesa i Ferrari doszlusuje Red Bull.

Wyniki Grand Prix Australii:

1. Sebastian Vettel (Niemcy, Ferrari) 1:24.11,672 

2. Lewis Hamilton (Wielka Brytania, Mercedes) strata 9,975 sekundy 

3. Valtteri Bottas (Finlandia, Mercedes) strata 11,250 sekundy 

 

Klasyfikacja kierowców:

1. Vettel 25 pkt. 

2. Hamilton 18 pkt.

3. Bottas 15 pkt. 

 

Klasyfikacja konstruktorów:

1. Ferrari 37 pkt. 

2. Mercedes 33 pkt. 

Mikołaj Sokół z Melbourne

Szybsze i bardziej agresywne samochody miały nie tylko uciszyć narzekania kierowców, którzy żądali bardziej wymagających maszyn, ale też wstrząsnąć trwającym od 2014 roku porządkiem, w myśl którego wszystko wygrywa Mercedes, a o okruszki ze stołu mistrzów biją się Red Bull i Ferrari. Inaugurująca sezon 2017 Grand Prix Australii pokazała, że oba cele zostały osiągnięte.

Pozostało 92% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
żużel
Ruszyła PGE Ekstraliga. Mistrz Polski pokazał moc na inaugurację sezonu
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Moto
Rusza Rajd Dakar. Na trasę wraca Krzysztof Hołowczyc
Moto
Jedna ekstraliga to mało. Polski żużel będzie miał aż dwie
Moto
Bartosz Zmarzlik, mistrz bardzo zwyczajny
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Moto
Zmarzlik po raz czwarty indywidualnym mistrzem świata