Greg Hancock o zaległe pieniądze walczył przed Trybunałem Polskiego Związku Motorowego, jednak wiosną 2016 roku swoją sprawę przegrał. Amerykanin skierował więc kroki do Sądu Okręgowego w Bydgoszczy. Jak informują Sportowe Fakty, zawodnik domaga się zaległych 220 tysięcy złotych plus odsetki.

Umowa, jaką zawarł Hancock z Polonią Bydgoszcz w 2013 roku, zobowiązywała klub do utrzymywania wynagrodzenia Amerykanina nawet wtedy, gdy spadnie on w rankingu indywidualnym. Zawarcie takiego aneksu już wtedy budziło kontrowersje. "Moi poprzednicy podpisali z zawodnikiem umowę i dodatkowo zawarli ustalenia naruszające regulamin. Co więcej, nieprawnie sporządzony aneks ukryli przed Główną Komisją Sportu Żużlowego" - mówi dla Sportowych Faktów obecny prezes Polonii Władysław Gollob. Według niego umowa była nieważna już w momencie podpisania.

Bydgoski klub później przelał jednak Hancockowi zaległe wynagrodzenie, ale pomniejszone o 200 tysięcy złotych, na co pozwalał regulamin. Amerykanin odwołał się do Trybunału PZM, ale sprawę przegrał. Trybunał uznał, że aneks z Hancockiem był niezgodny z ówczesnym regulaminem i Polonia miała prawo ukarać zawodnika. Teraz sprawa będzie miała ciąg dalszy - przed bydgoskim sądem.