Estończyk wykonywał rzut wolny z około 25 m, z miejsca, z którego logicznie powinien strzelać piłkarz lewonożny. Vassiljev strzelił prawą, piłka zatoczyła łuk i wpadła tuż przy słupku. Przypomniał się wolny wszech czasów w wykonaniu Roberto Carlosa z meczu Francja – Brazylia.
Sebastian Mila zdobył tak kiedyś gola dla Groclinu w meczu z Manchesterem City. On uderzał lewą nogą z drugiej strony pola karnego i też wydawało się, że to nie jest logiczne. Nim się David Seaman zorientował, że jest to możliwe, było za późno.
Gole są solą piłki, one najbardziej zapadają w pamięć. Czasami strzelec zamyka oczy i wali na bramkę, a potem się dowiaduje, że właśnie przeszedł do historii.
Z Vassiljevem tak nie jest. On to po prostu umie. Niedawno trafił w okienko bramki Wisły, a w ubiegłym roku, kiedy był jeszcze zawodnikiem Piasta, też w meczu z Ruchem, zdobył z rzutu wolnego gola bardzo podobnego do tego z soboty.
Rozgrywki składają się z wielu przypadków i zdarzeń, które bywają niezrozumiałe. W poprzedniej kolejce Wisła poległa 2:6 w Szczecinie, a teraz pokonała 5:1 Arkę. Pogoń, która wbiła wtedy sześć bramek, teraz straciła cztery z Koroną, w której trudno doszukać się dobrych zawodników i finezji. Jagiellonia przegrała 1:4 z Legią, a w sobotę pokonała Ruch w Chorzowie. Wisła wygrała bardzo ważny mecz, bo w klubie źle się dzieje, jest już nawet apel do kibiców o pomoc finansową. To smutne, że klub o takich tradycjach musi prosić o wsparcie. Dobrze, że spotyka się z przychylnym odzewem. Ale jak to się ma do kryteriów, zgodnie z którymi PZPN przyznaje licencje na grę?