Sam się cieszę, chwalę, coraz rzadziej się czepiam, ale doświadczenie mi podpowiada, że dziennikarz nie powinien poddawać się powszechnym nastrojom euforii. Mam jednak coraz mniej argumentów wobec tych, którzy mówią, abym nie szukał dziury w całym, bo mamy reprezentację wyjątkową, która bije na głowę te najlepsze z lat 70. i 80.

Otóż nie bije, ale może pobić. Robert Lewandowski strzelił więcej bramek dla reprezentacji niż Grzegorz Lato, lada miesiąc pobije rekord Włodzimierza Lubańskiego i rozegra więcej meczów niż Kazimierz Deyna. Tyle że oni byli mistrzami olimpijskimi, medalistami mistrzostw świata, a z dzisiejszych reprezentantów żaden nie grał na mundialu. Powinni spełnić to marzenie. Czy zagrają w Rosji, jak chcący pokazać światu swój talent piłkarze Kazimierza Górskiego czy niezbyt ambitni zawodnicy Jerzego Engela, którzy wpadli w błogi nastrój po wygraniu eliminacji? O większości obecnych piłkarzy mam lepsze mniemanie niż o tych ostatnich.