Żukowski: Pamięć o żabie

Lekkoatletyka chce się zmierzyć ze swoją dopingową przeszłością i uznano, że najlepszym rozwiązaniem będzie gilotyna.

Publikacja: 03.05.2017 20:02

Żukowski: Pamięć o żabie

Foto: Fotorzepa/Waldemar Kompała

Anulowanie wszystkich rekordów z lat 80., gdy lekkoatleci puchli na sterydach, i 90., gdy do obiegu weszło EPO, byłoby jednak moralnie wątpliwe, a prawnie niewykonalne. Przyjęcie propozycji Europejskiej Federacji Lekkoatletycznej oznaczałoby wymazanie z tabel rekordów mających więcej niż 12 lat (próbki pobrane od sportowców przechowywane są od roku 2005 i możliwe jest ich ponowne zbadanie), co budzi zdecydowany sprzeciw tych, którzy mogą się uważać za dopingowo czystych, jak np. brytyjski trójskoczek Jonathan Edwards czy szwedzka siedmioboistka Karolina Kluft.

Można zrozumieć żal dzisiejszych sprinterek (dopingowo też bardzo podejrzanych), że nie mogą poprawić rekordów Florence Griffith-Joyner. Nie zdołała tego zrobić najbardziej utalentowana z nich Marion Jones, choć też brała doping i na tym wpadła. To samo czują biegaczki na 400 m (rekord Marity Koch z NRD wciąż trwa), 800 m (osiągnięcia Czeszki Jarmili Kratochvilovej nie pobiły nawet zawodniczki z Afryki), miotaczki kulą i dyskiem.

Z tą niesprawiedliwością lekkoatletyka musi żyć i z całą masą hipokryzji również. Nie wszyscy jej bohaterowie zostali potraktowani jednakowo. Carl Lewis do dziś jest szanowanym multimedalistą, a Ben Johnson symbolicznym oszustem, choć oszukiwali obaj. Trudno zrozumieć, dlaczego u schyłku NRD złapano tylko sprinterkę Katrin Krabbe, a inne gwiazdy tamtych lat puszczono wolno. Niektóre z nich, np. Heike Drechsler, robiły nawet medialne kariery w zjednoczonych Niemczech, są bogate i szanowane.

Z tym spadkiem po Primo Nebiolo (szef światowej lekkoatletyki w latach 1981–1999), który utuczył tę dyscyplinę pieniędzmi dzięki rekordom na dopingu, nic się nie da zrobić. Każdy z nas może jedynie na własną rękę ukarać niegdysiejszych idoli wątpliwością, odmową podziwu, a nawet wyrzuceniem z pamięci, jeśli ona za bardzo boli.

Spojrzenie wstecz budzi smutne skojarzenia, spojrzenie w przyszłość nie skłania do optymizmu. Propozycje Europejskiej Federacji Lekkoatletycznej są następujące: rekordy tylko podczas największych imprez, rekordziści muszą w danym roku przejść określoną liczbę kontroli, próbki przechowujemy przez dziesięć lat, po pobiciu rekordu zawodnik nie może zostać złapany na dopingu (szczegóły w tekście poniżej).

To praktycznie oznacza, że wszystko staje się tymczasowe, trzeba zawiesić przyznawanie premii, sponsorzy czekają z wypłatą, aż rekordziści posiwieją, rekordzistki urodzą dzieci, a publiczność o nich zapomni.

By znaleźć pocieszenie, trzeba mieć swoje lata i w pamięci kopać głębiej. Nic nie zmieni mego szacunku dla polskiego trójskoczka Józefa Szmidta, który w 1960 roku na mokrej żużlowej bieżni w Olsztynie poczekał, aż z rozbiegu zejdzie żaba, i ustanowił fantastyczny rekord świata.

O tej żabie, o tamtym sporcie, myślę coraz częściej, gdy dziś ktoś poprawia rekord.

Anulowanie wszystkich rekordów z lat 80., gdy lekkoatleci puchli na sterydach, i 90., gdy do obiegu weszło EPO, byłoby jednak moralnie wątpliwe, a prawnie niewykonalne. Przyjęcie propozycji Europejskiej Federacji Lekkoatletycznej oznaczałoby wymazanie z tabel rekordów mających więcej niż 12 lat (próbki pobrane od sportowców przechowywane są od roku 2005 i możliwe jest ich ponowne zbadanie), co budzi zdecydowany sprzeciw tych, którzy mogą się uważać za dopingowo czystych, jak np. brytyjski trójskoczek Jonathan Edwards czy szwedzka siedmioboistka Karolina Kluft.

Pozostało 80% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Sport
Paryż 2024. Kim jest Katarzyna Niewiadoma, polska nadzieja na medal igrzysk olimpijskich
Sport
Igrzyska w Paryżu w mętnej wodzie. Sekwana wciąż jest brudna
Sport
Paryż przed igrzyskami olimpijskimi pozbywa się bezdomnych? Aktywiści oburzeni
IGRZYSKA OLIMPIJSKIE
Pomruk rewolucji. Mistrzowie z Paryża po raz pierwszy dostaną pieniądze za złoto
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Olimpizm
Leroy Merlin wchodzi na nowy rynek. Wykończy mieszkania medalistów z Paryża