Przeniesiony z jesieni wyścig o Grand Prix Rosji to w tym roku czwarta runda mistrzostw świata. Walka o punkty odbędzie się w dniu międzynarodowego święta klasy robotniczej i gdyby ponad trzy dekady temu ziścił się wielki plan Berniego Ecclestone'a, to z pewnością taki układ kalendarza nie byłby dziełem przypadku. Magnat F1 na początku lat 80. był ledwie początkującym rekinem w wyścigowym biznesie, ale już murował fundamenty pod obecną potęgę.
Komercyjny władca wyścigowego świata negocjował z Leonidem Breżniewem organizację zawodów za żelazną kurtyną i Grand Prix ZSRR widniała nawet w kalendarzu na sezon 1983. Miała się odbyć w Moskwie, gdzie trzy lata wcześniej rywalizowali olimpijczycy – głównie z państw socjalistycznych, bo zachodni świat zbojkotował te igrzyska. Ostatecznie z wyścigu Formuły 1 w ZSRR nic nie wyszło i zaszczyt goszczenia pierwszej Grand Prix za żelazną kurtyną przypadł w udziale Węgrom trzy lata po moskiewskich planach.
Ecclestone nie ustawał w wysiłkach i po śmierci Breżniewa prowadził rozmowy z jego następcami Jurijem Andropowem i Michaiłem Gorbaczowem, a po rozpadzie Związku Radzieckiego powstało przynajmniej kilka mniej lub bardziej zaawansowanych projektów zorganizowania wyścigu w Rosji. Wreszcie car F1 doszedł do porozumienia z Władimirem Putinem i przy okazji zadbano o to, by olimpijskie tereny w Soczi nie zmarnowały się doszczętnie. Tor w nadmorskim kurorcie nie jest szczególnie porywający, ale przecież nie o to chodzi: Grand Prix Rosji ma podkreślać nowoczesność i światowy poziom jej organizatora. Obie strony – Putin i Ecclestone – są zatem zadowolone.
Znany z zamiłowania do dyktatorskich rządów Ecclestone tradycyjnie zapędza się dość daleko w swoich kontrowersyjnych opiniach. Tak bardzo polubił Putina (a raczej zyski płynące z organizowania GP Rosji), że w jednym z wywiadów ogłosił, że prezydent Rosji jest na tyle sprawnym politykiem, iż powinien rządzić całą Europą. W sumie nie powinien dziwić taki komentarz w ustach człowieka, który kiedyś stwierdził, że Adolf Hitler potrafił sprawnie rozwiązywać różne kwestie, a pozbycie się Saddama Husajna było błędem, bo tylko on panował nad Irakiem.
Formuła 1 jest jednak światem, w którym rządzi przede wszystkim twarda waluta, a nie sentymenty. Kolejny raz udział w piątkowym treningu przed domowym wyścigiem zapewnił sobie Siergiej Sirotkin. Karierę młodego kierowcy wspierają bracia Rotenberg – zaufani ludzie Putina i założyciele banku SMP, po aneksji Krymu objętego zachodnimi sankcjami. Inny rosyjski oligarcha Wiktor Charitonin zwiększył właśnie do 99 proc. swoją pulę udziałów w legendarnym niemieckim torze Nurburgring.