Żeby nie przybywało aptek

Jak poprawić współpracę instytucji państwowych przy organizacji i finansowaniu życia sportowego.

Aktualizacja: 30.03.2016 21:23 Publikacja: 30.03.2016 19:56

Rozmowa w „Rzeczpospolitej”. Od lewej: Marek Jóźwik (TVP Sport), Tomasz Zahorski (pełnomocnik zarząd

Rozmowa w „Rzeczpospolitej”. Od lewej: Marek Jóźwik (TVP Sport), Tomasz Zahorski (pełnomocnik zarządu Legii Warszawa), Józef Bejnarowicz (prezes Polskiego Związku Kajakowego), Stanisław Majkowski (Polski Związek Piłki Siatkowej), Urszula Włodarczyk (dyrektor Departamentu Sportu Wyczynowego Ministerstwa Sportu i Turystyki), Jerzy Skucha (prezes Polskiego Związku Lekkiej Atletyki), Rafał Grążawski (Polski Związek Podnoszenia Ciężarów), Mirosław Żukowski („Rzeczpospolita”)

Foto: Fotorzepa, Robert Gardziński

Kolejna debata „Rz" i TVP Sport poświęcona była współpracy instytucji państwowych, zwłaszcza kluczowych ministerstw, by powstał spójny narodowy program rozwoju sportu.

Dotychczasową współpracę instytucji państwowych uczestnicy panelu ocenili jako niewystarczającą, choć są powody, by sądzić, że ten stan wkrótce się zmieni. – Jesteśmy na początku nowej drogi, jaką wyznacza tworzona od wielu lat ustawa o zdrowiu publicznym, nad którą prace trwały do końca 2015 roku. Jednym z jej najcenniejszych dokumentów, ściśle związanych ze współdziałaniem z Ministerstwem Sportu oraz Ministerstwem Edukacji, będzie narodowy program ochrony zdrowia. To jest początek, dzięki któremu będziemy mogli stawiać wspólne zadania i osiągać wspólne cele. Z naszej perspektywy chcemy mieć więcej animatorów sportu powszechnego, więcej osób od rana do wieczora na orlikach, bardziej atrakcyjne zajęcia wychowania fizycznego, dostosowane do potrzeb współczesnej młodzieży – zapowiedziała Justyna Mieszalska, dyrektor Departamentu Zdrowia Publicznego w Ministerstwie Zdrowia.

Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego reprezentował doradca ministra Piotr Müller. – Mamy w kraju 1,5 mln studentów. Model, do którego dążymy, to sport akademicki w USA, tam, gdzie buduje się tożsamość uczelni poprzez sport i rywalizację międzyuczelnianą. Tego w Polsce brakuje. Cel jest na razie odległy, ale realny, choć uniwersyteckie kadry zarządzające raczej nie widzą roli sportu – mówił Piotr Müller.

Współprowadzący debatę Mirosław Żukowski z „Rzeczpospolitej" (jego partnerem był Marek Jóźwik z TVP Sport) przypomniał, że kształcenie nauczycieli WF, trenerów i instruktorów nie daje efektów także dlatego, że niewielu absolwentów uczelni sportowych zostaje w wyuczonym zawodzie. Przyczyna jest znana: niskie płace, mała atrakcyjność tej pracy od podstaw.

Urszula Włodarczyk, była świetna lekkoatletka, olimpijka, dziś dyrektor Departamentu Sportu Wyczynowego Ministerstwa Sportu i Turystyki, także widzi wiele do poprawy. – Dostrzegamy wielkie zapotrzebowanie społeczne na aktywność fizyczną, od młodych do starszych. Dziś niekiedy współpracujemy z innymi resortami, mamy programy typu „Stop zwolnieniom z WF-u", które zachęcają dzieci do aktywności, uczymy pływać z Ministerstwem Edukacji, ale widzimy, jak wiele jest wciąż do zrobienia, by na ulicach nie przybywało aptek zamiast ośrodków sportowych.

Nauka polska ma środki, by pomagać sportowi, także wyczynowemu. – W dużej mierze sukces sportowy to kwestia biologii i medycyny. To powinna być inicjatywa nauczycieli akademickich na AWF-ach. Widać potrzebę lepszej koordynacji działań między światem sportowym i medycznym. Dotykamy przy tym generalnego problemu nauki w Polsce: wielkiego rozdrobnienia szkolnictwa wyższego, podpowiedzią mogą być związki uczelni, ustawa na to pozwala, wtedy można wspólnie występować o granty. Środki na badania stosowane są naprawdę duże, warto się o nie starać – przypomniał Piotr Müller.

 

 

 

Dawid Korczyński z Centralnego Ośrodka Sportu wskazał, że wkrótce problemem może być nie poziom współpracy sportu z nauką, tylko fakt, że samych sportowców jest za mało. – Oni biorą się ze szkół, w których nie ma porządnego wychowania fizycznego, nauczyciele mało zarabiają i niekiedy rodzice uważają, że to zajęcia niepotrzebne. Talenty sportowe w polskim systemie edukacyjnym z wielu powodów giną, jeśli nie po podstawówce, to po szkole średniej. Z powodów organizacyjnych albo po prostu ubóstwa – stwierdził.

– Pewnej części jesteśmy jednak w stanie pomóc, mamy programy w pływaniu, lekkiej atletyce, grach zespołowych, mamy ośrodki regionalne, gdzie dzieciaki mogą trafić na fachowców – przypomniała Urszula Włodarczyk. Pomóc mógłby rozwój systemu stypendialnego dla talentów sportowych.

Praktycy sportu, którzy włączyli się do debaty, uznali, że instytucje państwowe potrafią niekiedy wspomagać sport, choć nie jest to częsty obraz w polskiej rzeczywistości.

Tomasz Zahorski, pełnomocnik zarządu warszawskiej Legii: – Zawsze może być lepiej, ale mamy dobre doświadczenia z resortami sportu i nauki. Przykład – realizacja projektów budowy ośrodka badawczo-rozwojowego i treningowego w Książenicach w gminie Grodzisk Mazowiecki. Widzimy zaangażowanie partnerów. Może to wąska perspektywa, ale kierunek jest dobry – powiedział.

– Bardzo potrzebujemy współpracy z instytucjami państwa, zwłaszcza w najmniejszych klubach, tam, gdzie rodzą się medaliści olimpijscy. Tam najbardziej przydałby się program w rodzaju 500+ dla trenerów – mówił Józef Bejnarowicz, prezes Polskiego Związku Kajakowego.

– W siatkówce mamy szkoły mistrzostwa sportowego i siatkarskie ośrodki szkolne, system wsparcia państwa, choć dziś nieco ograniczony, działa, pomaga też samorząd. Kluby w naszym sporcie to już inny etap i inne finansowanie – wskazał Stanisław Majkowski, dyrektor Departamentu Wyszkolenia Młodzieży Polskiego Związku Piłki Siatkowej.

Prezes Polskiego Związku Lekkiej Atletyki Jerzy Skucha stwierdził jasno: współpraca instytucji państwa ze sportem powinna być lepsza, niż jest. – Mamy skuteczne programy wsparcia na wielu poziomach szkolenia, mamy od września 2000 dzieciaków pod opieką, dobrze współpracujemy z Centralnym Ośrodkiem Medycyny Sportowej, ale nie jesteśmy zadowoleni ze szkół mistrzostwa sportowego ani z pomocy Instytutu Sportu, który na przykład nie potrafił zinterpretować dla nas badań sprinterów albo wykonać analizy ruchu Tomasza Majewskiego i odesłał nas aż do Helsinek. To nie jest przyszłość – ocenił prezes PZLA.

Podobne zdanie na temat Instytutu Sportu miał Rafał Grążawski, członek prezydium Polskiego Związku Podnoszenia Ciężarów, który też nie doczekał się na program metodyczny treningów w swej dyscyplinie.

W kajakarstwie z kolei polscy naukowcy umieli pomóc, dyrektor Włodarczyk wspomniała także o udanych projektach kolarskich, choć różowych okularów przy ogólnej ocenie nie wkładała.

Więcej optymizmu budziły uwagi uczestników odnoszące się do problemu zapobiegania dopingowi – w większości ocen widać wspólną myśl: im wyższy poziom rywalizacji, tym większa świadomość sportowców. Z dziećmi prowadzona jest edukacyjna praca u podstaw.

Temat, który budzi zawsze wiele emocji – finansowanie sportu, ma wiele aspektów. Dziś najbardziej pilna wydaje się pomoc klubom, zwłaszcza tym szkolącym sportowców w dyscyplinach indywidualnych. – Nikt się nie spodziewał, jak popularny będzie program pomocy ministerstwa w tym roku. Zgłosiło się 2700 klubów, będzie ponad 3000. Musimy zatem inaczej spojrzeć na ten problem w przyszłości, jak to zrobić, by było lepiej – mówiła Urszula Włodarczyk.

– Ta pomoc przekłada się na wyniki. Jak przed laty wprowadziliśmy dofinansowanie trenerów w klubach Wielkopolski, to już po pół roku było widać efekty. To pokazuje, że w związkach sportowych wiedzą najlepiej, komu i jak trzeba pomagać – dodał Józef Bejnarowicz. .

– W klubach lekkoatletycznych sytuacja jest wciąż dramatyczna, wydaje się nam, że ministerstwo wszystkich nie uratuje. Trzeba myśleć o środkach poza budżetem państwa i samorządów, szukać sponsorów – ocenił Jerzy Skucha.

– Małe kluby piłkarskie też padają. Można im pomagać finansowo, ale też można dać wędkę: przekazywać wiedzę na temat funkcjonowania w trudnej rzeczywistości – powiedział Tomasz Zahorski

Dyskusję zakończył apel o to, by instytucje państwowe włączyć w system mądrego zachęcania najmłodszych do uprawiania sportu, bo, jak mówił jeden z panelistów, komputer i boisko wcale się nie wykluczają. Praktycy sportu tę potrzebę na szczęście od dawna dostrzegają.

Debata wskazała, że potrzebna jest tylko zgodna i wszechstronna współpraca ministerstw, nie tylko Sportu, Edukacji lub Zdrowia, także Finansów i Spraw Zagranicznych. O tym wciąż warto rozmawiać, bo wiele jest do zrobienia.

 

Kolejna debata „Rz" i TVP Sport poświęcona była współpracy instytucji państwowych, zwłaszcza kluczowych ministerstw, by powstał spójny narodowy program rozwoju sportu.

Dotychczasową współpracę instytucji państwowych uczestnicy panelu ocenili jako niewystarczającą, choć są powody, by sądzić, że ten stan wkrótce się zmieni. – Jesteśmy na początku nowej drogi, jaką wyznacza tworzona od wielu lat ustawa o zdrowiu publicznym, nad którą prace trwały do końca 2015 roku. Jednym z jej najcenniejszych dokumentów, ściśle związanych ze współdziałaniem z Ministerstwem Sportu oraz Ministerstwem Edukacji, będzie narodowy program ochrony zdrowia. To jest początek, dzięki któremu będziemy mogli stawiać wspólne zadania i osiągać wspólne cele. Z naszej perspektywy chcemy mieć więcej animatorów sportu powszechnego, więcej osób od rana do wieczora na orlikach, bardziej atrakcyjne zajęcia wychowania fizycznego, dostosowane do potrzeb współczesnej młodzieży – zapowiedziała Justyna Mieszalska, dyrektor Departamentu Zdrowia Publicznego w Ministerstwie Zdrowia.

Pozostało 86% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Sport
Czy Witold Bańka krył doping chińskich gwiazd? Walka o władzę i pieniądze w tle
Sport
Chińscy pływacy na dopingu. W tle walka o stanowisko Witolda Bańki
Sport
Paryż 2024. Dlaczego Adidas i BIZUU ubiorą polskich olimpijczyków
sport i polityka
Wybory samorządowe. Jak kibice piłkarscy wybierają prezydentów miast
Sport
Paryż 2024. Agenci czy bezdomni? Rosjanie toczą olimpijską wojnę domową