To była najdłuższa przerwa między kolejnymi zgrupowaniami za kadencji Adama Nawałki. Selekcjoner nie miał swoich zawodników na wyciągnięcie ręki przez długie 125 dni.
Mecz z Czarnogórą w Podgoricy zostanie rozegrany za tydzień – w niedzielę wieczorem. Tego samego dnia Rumunia podejmować będzie Danię. Przy odpowiednim układzie w tych dwóch równolegle rozgrywanych spotkaniach sprawa awansu do przyszłorocznych mistrzostw świata w Rosji może być już niemal rozstrzygnięta. Oczywiście „odpowiedni układ" zakłada zwycięstwo drużyny Nawałki w Podgoricy.
– Dla nas każdy najbliższy mecz jest najważniejszy – mówił selekcjoner. – Nie patrzymy w tabelę, na to przyjdzie czas po zakończeniu eliminacji. Nie zastanawiamy się, jakie wyniki w spotkaniach rywali byłyby dla nas korzystne.
Większość kibiców wciąż ma w pamięci poprzedni mecz z Czarnogórą z września 2012 roku, gdy reprezentacji Waldemara Fornalika zremisowała w Podgoricy 2:2. Tematem numer jeden było jednak zachowanie publiczności, która rzucała w naszych zawodników różnymi przedmiotami, a bramkarz Przemysław Tytoń został trafiony petardą.
Ostatni wyjazd reprezentacji Nawałki – do Bukaresztu – także do spokojnych nie należał. Tym razem rzucona z trybun petarda hukowa wybuchła tuż obok Roberta Lewandowskiego. Nie może więc dziwić, że z takim bagażem doświadczeń bezpieczeństwo stało się ważnym tematem przed meczem w Podgoricy.