Szczepłek: Podcięte skrzydła

Piast stracił punkty w Łęcznej. To niespodzianka, ale nie sensacja.

Aktualizacja: 14.02.2016 20:00 Publikacja: 14.02.2016 19:15

Stefan Szczepłek

Stefan Szczepłek

Foto: Fotorzepa, Waldemar Kompała

W tym sezonie poziom drużyn jest dość wyrównany, różnice punktowe nieduże i jeszcze nieraz faworyt spuści głowę, a skazany na porażkę ją podniesie. To powinno wpłynąć na atrakcyjność rozgrywek i oby tylko szło w parze z poziomem gry.

Nie ma się co podniecać liczbą zdobytych goli. Straciły je akurat te drużyny, które zajmują dwa końcowe miejsca w tabeli. Podbeskidzie – pięć w Gdańsku, a Górnik – trzy w Krakowie. Trener Cracovii Jacek Zieliński narzekał żartobliwie (a może i nie) na skuteczność swoich zawodników. Wbili Górnikowi trzy gole, mimo że mieli znacznie więcej okazji.

Piotr Nowak zaczął pracę w Gdańsku imponująco i już widzę euforię, jaka ogarnie kibiców Lechii. To naturalny stan: nowy trener, nowy sezon, brakuje bodaj dziesięciu zawodników oglądanych jesienią, a drużyna odnosi efektowne zwycięstwo. No ale jak nie wygrać, skoro przeciwnik gra w dziewiątkę. Dopóki siły były wyrównane to Podbeskidzie przy stanie 0:0 było bliskie zdobycia gola. Potem w Podbeskidziu wszystko się posypało i Lechia musiała to wykorzystać.

W Cracovii nie odczuwano braku podstawowego piłkarza Denissa Rakelsa. Pasy nie miały problemów z pokonaniem Górnika.

Dla drużyn zajmujących dwa ostatnie miejsca w tabeli taki start do sezonu jest podcięciem skrzydeł. Jak tu wierzyć w utrzymanie, skoro wszelkie nadzieje związane z zimowymi przygotowaniami od razu zostały mocno osłabione.

U zwycięzców – przeciwnie. Może rzeczywiście Lechia wreszcie poczuje, że można. Jeśli trener Nowak nie jest zakładnikiem swoich szefów (prezes klubu Adam Madziara jest agentem piłkarzy – to niecodzienna sytuacja, na którą władze Ekstraklasy zezwalają), będzie stawiał na tych, których uzna za godnych gry w lidze, a nie takich, których władze klubowe każą mu posyłać na boisko.

Jest jeszcze jedna pozytywna wiadomość dla kibiców, nie tylko Lechii i Cracovii. Osiem bramek w meczach tych zespołów strzeliło ośmiu zawodników, w tym czterech reprezentantów Polski: Sebastian Mila, Sławomir Peszko, Bartosz Kapustka i Mateusz Cetnarski. Patrząc na ekstraklasę, myślimy o reprezentacji, więc są powody do radości.

Nie ma się natomiast z czego cieszyć, oglądając mecze Wisły. Klub łata dziury, zmienia trenerów, prezesów i nic. Ostatni raz Wisła wygrała na początku listopada, poniosła szóstą porażkę z rzędu, co się jej w przeszłości nie zdarzało, i jest już trzecia od końca.

Może za dużo tych zmian. Dopóki klubem rządzić będą przypadkowi ludzie, a kibice wspierający Wisłę finansowo stawiać warunki, do niczego dobrego to nie doprowadzi. Efektem było już m.in. wymuszone przez kiboli zwolnienie prezesa Jacka Bednarza. Przyszłość rysuje się w ciemnych barwach, chyba jeszcze długo w Krakowie nie będzie powodu, by krzyknąć „Wisła pany".

W tym sezonie poziom drużyn jest dość wyrównany, różnice punktowe nieduże i jeszcze nieraz faworyt spuści głowę, a skazany na porażkę ją podniesie. To powinno wpłynąć na atrakcyjność rozgrywek i oby tylko szło w parze z poziomem gry.

Nie ma się co podniecać liczbą zdobytych goli. Straciły je akurat te drużyny, które zajmują dwa końcowe miejsca w tabeli. Podbeskidzie – pięć w Gdańsku, a Górnik – trzy w Krakowie. Trener Cracovii Jacek Zieliński narzekał żartobliwie (a może i nie) na skuteczność swoich zawodników. Wbili Górnikowi trzy gole, mimo że mieli znacznie więcej okazji.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
NOWE TECHNOLOGIE
Pranksterzy z Rosji coraz groźniejsi. Mogą używać sztucznej inteligencji
Sport
Nie żyje Julia Wójcik. Reprezentantka Polski miała 17 lat
Olimpizm
MKOl wydał oświadczenie. Rosyjskie igrzyska przyjaźni są "wrogie i cyniczne"
Sport
Ruszyła kolejna edycja lekcji WF przygotowanych przez Monikę Pyrek
Sport
Witold Bańka: Igrzyska olimpijskie? W Paryżu nie będzie zbyt wielu Rosjan