Piłkarze nie marzną, bo biegają. Kibice siedzą i przytupują. Przyjemności z oglądania meczu za bardzo nie ma. W połowie lutego w Polsce zazwyczaj panuje zima, więc trzeba się liczyć i z tym, że mecze będą odwoływane. A jeśli jeszcze piłkarze grają tak, jak Ruch z Cracovią, to już jest powód, by żądać zwrotu pieniędzy za bilety.

Mam świadomość, że tak być musi i zakrzyczą mnie wszyscy zwolennicy obłędnej pogoni za jak największą liczbą meczów w sezonie. Więcej drużyn, więcej meczów, więcej uczestników mistrzostw Europy i świata, żeby było jak najwięcej pieniędzy do podziału. Tylko poziom gry się od tego nie podnosi.

Siedząc przed telewizorem, mam wrażenie, że kibice w Anglii i Niemczech nie marzną tak jak Polacy. Może tam jest cieplej, a na pewno ciekawiej niż na polskich stadionach. Czesi, Słowacy, Węgrzy rozpoczynają sezon za tydzień. Litwini i Ukraińcy za dwa, kiedy będzie jeszcze cieplej.

Jak zwykle na początku rozgrywek jeszcze niewiele wiemy. W każdym klubie zimą doszło do zmian zawodników, ale tylko dwa zatrudniły nowych trenerów. Pracę w Śląsku rozpoczął Jan Urban, którego wszyscy znają. Trenerem Wisły został Hiszpan Kiko Ramirez, którego nie zna nikt, ponieważ trafił do Krakowa z trzeciej ligi. Wisła podjęła spore ryzyko. Wolałbym na jego miejscu Radosława Sobolewskiego, który zna klub bardzo dobrze i na pewno jest dla piłkarzy większym autorytetem od anonimowego Hiszpana. Wisła od lata ubiegłego roku (wtedy zmieniła właściciela) szamocze się, nie bardzo wiadomo, kto tam naprawdę rządzi i jaki to może mieć wpływ na grę oraz losy klubu.

Na razie Kiko Ramirez zaczął od zwycięstwa, ponieważ Patrykowi Małeckiemu wyszedł strzał życia. Oczywiście im kto więcej potrafi, tym ma większe szanse na coś takiego. Spytałem kiedyś Kazimierza Deynę, co robi, że strzela takie piękne bramki. – Jeśli widzę, że za chwilę obrońca trafi mnie kołkami w udo, to zamykam oczy i staram się strzelić jak najszybciej. Raz wpadnie, raz nie. Jeśli mam sekundę czasu, to staram się celować w słupek. Jeśli piłka wyleci w aut, to nikt nie ma do mnie pretensji. Jeśli wpadnie w okienko, to słyszę, że jestem magic. Niech tak zostanie – opowiadał piłkarz, który akurat umiał strzelać jak mało kto.