Ajax uważany był za faworyta, bo technika kilku jego zawodników zwłaszcza w formacjach ofensywnych jest rzeczywiście imponująca, Kasper Dolberg strzela bramki w co drugim meczu a Davy Klaassen rządzi na boisku jak mało kto w holenderskiej lidze. Przez pierwszy kwadrans widać to było wyraźnie. Gdyby w 8. minucie Arkadiusz Malarz nie obronił bardzo silnego strzału Klaassena, mogło by być po meczu. Powtórki pokazały, że bramkarz złapał piłkę za linią i sędzia powinien gola uznać. Gdyby obowiązywała technologia goal line lub system Video Assistant Referees Legia przegrywałaby 0:1.

Ale mniej więcej od tej pory legioniści się otrząsnęli i choć Ajaks wypracował jeszcze dwie dobre okazje, a Dolberg zmarnował stuprocentową, to i Michał Kopczyński miał szansę, która powinna zakończyć się golem. W drugiej połowie gra się wyrównała. Technika Hakima Ziyecha, Amina Younessa czy Bertranda Traore nie na wiele się zdawała. Klaasenowi bardzo skutecznie przeszkadzali środkowi pomocnicy Legii, a Dolberg został odcięty od podań.

Teraz to Polacy, przy wyrównanej, czystej, męskiej grze mieli więcej sytuacji. Po silnym dośrodkowaniu Michała Kucharczyka omal nie padł gol samobójczy, a kontratak w wykonaniu Guilherme i Kucharczyka był absolutnie wzorcowy. Gdyby zakończył się bramką (bramkarz złapał piłkę w ostatniej chwili) pokazywano by ją w całej Europie.

Nie widać było, że Ajax w tym roku rozegrał już pięć meczów ligowych, a Legia tylko jeden. Akcje były płynne, brali w nich udział wszyscy zawodnicy, wszyscy też wytrzymali kondycyjnie. Legia nie miała słabych punktów. Mimo, że nie odniosła zwycięstwa, rozegrała jeden z najlepszych meczów, jakie o tej porze roku zdarzały się polskim klubom. A nie wygrała, bo choć potrafiła zneutralizować wszystkie przewagi Ajaksu, to jednak jeszcze trochę jej brakuje żeby w takich meczach udowodnić swoją wyższość.

Jakkolwiek by było, Legia tworzy nową historię. Jako pierwsza polska drużyna odebrała punkt Realowi, a teraz Ajaksowi. To będzie sukces, jeśli wygra w Amsterdamie. - Po to tam jedziemy - powiedział trener Jacek Magiera.