W 2015 r. przeprowadzono w Polsce 1044 legalne aborcje. Najwięcej, bo dokładnie tysiąc, z powodu wad płodu. Aborcja dozwolona jest też wtedy, gdy ciąża jest efektem gwałtu lub zagraża życiu matki. Do takich zabiegów dochodzi jednak sporadycznie.
Środowiska pro-life znalazły sposób na zmniejszenie liczby aborcji z uwagi na wady płodu, które nazywają eugenicznymi. Chcą wprowadzenia obowiązkowej sekcji zwłok nienarodzonego dziecka. – Obecnie środowisko eugeników działa bezkarnie. Chcemy pokazać, że ktoś ich kontroluje – mówi Magdalena Korzekwa-Kaliszuk, członkini Rady Apostolstwa Świeckich przy Konferencji Episkopatu Polski i dyrektor prawicowego portalu z petycjami CitizenGo.org.
Pomaga prof. Chazan
Pod petycją jej autorstwa do Ministerstwa Zdrowia podpisało się już ponad 14 tys. osób. Nie ukrywa, że współautorem pomysłu jest jeden z głównych autorytetów środowiska pro-life prof. Bogdan Chazan.
W jaki sposób propozycja miałaby wpłynąć na zmniejszenie liczby zabiegów? Korzekwa-Kaliszuk argumentuje, że obecnie lekarze doradzają aborcję rodzicom w nieuzasadnionych przypadkach. Jej zdaniem często opierają się tylko na nieinwazyjnych badaniach prenatalnych, które choć określają zwiększone prawdopodobieństwo wystąpienia wad genetycznych, wcale o nich nie przesądzają i są obarczone ryzykiem błędu diagnostycznego. – Znam rodziców, którzy usłyszeli od lekarzy, że ich dzieci urodzą się ciężko chore. Byli nakłaniani do aborcji i na szczęście z niej nie skorzystali, a po kilku miesiącach cieszyli się z przyjścia na świat zupełnie zdrowych dzieci – mówi.
Presja na lekarzy
Z petycji jej autorstwa wynika, że obowiązek sekcji zwłok wpłynąłby na lekarzy, którzy obecnie pochopnie doradzają aborcję. „Wreszcie fakt, że diagnoza zostanie sprawdzona po śmierci, powstrzymałby być może niektórych rodziców przed decyzją o zabójstwie swojego dziecka" – brzmi fragment petycji.