Współtwórca Memoriału Lew Ponomariow: Dusiłem się w ZSRR

Nie walczyliśmy o wolność – mówi jeden z twórców Memoriału Lew Ponomariow.

Aktualizacja: 09.12.2016 21:08 Publikacja: 08.12.2016 18:26

By Ain92 (Own work) [CC BY-SA 3.0 (http://creativecommons.org/licenses/by-sa/3.0)], via Wikimedia Co

By Ain92 (Own work) [CC BY-SA 3.0 (http://creativecommons.org/licenses/by-sa/3.0)], via Wikimedia Commons

Foto: Wikimedia Commons

Rzeczpospolita: 25 lat temu zostało podpisane porozumienie białowieskie, co ostatecznie pogrzebało Związek Radziecki. Z czym się panu kojarzy kraj, który nie istnieje już od ćwierćwiecza?

Lew Ponomariow: Przede wszystkim z dzieciństwem i młodością. Antykomunistą zostałem w klasie dziesiątej. Mój dziadek był kułakiem. Został rozkułaczony i z całą rodziną wywieziony z południowego Uralu do tajgi. Na początku mieszkali w lesie w ziemiance. Na szczęście przeżyli i wrócili. ZSRR kojarzy się mi z brakiem powietrza, dusiłem się, brakowało mi wolności. Pamiętam jak zamykano uczciwych ludzi do więzienia, pamiętam jak w łagrze odwiedzałem mojego przyjaciela Jurija Orłowa [założyciel Moskiewskiej Grupy Helsińskiej]. Kiedy pojawił się Gorbaczow, zrozumiałem, że stanie się coś bardzo poważnego.

W konsekwencji upadł ZSRR. Jaka była główna przyczyna?

Ludzie byli zmęczeni rządzącymi. Jako doktor fizyki i matematyki i pracownik instytutu badawczego zarabiałem nieźle. Ale co mogłem kupić? Karmiliśmy dzieci kośćmi, staliśmy w kolejkach do pustych sklepów. Ale to nie tylko dlatego upadł Związek Radziecki. Za dużo nagromadziło się problemów, a władze stały się ich główną przyczyną. Ciągle słyszeliśmy kłamstwa.

Czy upadkowi sowieckiego imperium można było zapobiec?

Całkiem zapobiec nie, ale gdyby nie upadła partia komunistyczna, można byłoby spowolnić ten bardzo bolesny proces. To byłby lepszy scenariusz dla Rosji. Gorbaczow chciał przeprowadzić ten proces stopniowo, ale mu się nie udało.

W większości postradzieckich krajów prawie od razu urodziły się autorytarne reżimy. Dotyczy to też Rosji. Czyli wolności upadek ZSRR nie przyniósł?

W wielu europejskich krajach o wolność walczono, lało się dużo krwi. My dostaliśmy wolność znienacka i nie wiedzieliśmy, co z nią robić. Każdy z postradzieckich krajów potraktował swoją wolność tak jak chciał. Ale nikt nie był do niej przygotowany, tyle lat totalitaryzmu, aż tu nagle wolność. Większość oligarchów zaczynała swoją karierę w komsomole. Pojawiło się dużo bandytów i oszustów. Znikły wszelkie ograniczenia moralne. Jelcyn nie był do końca demokratą. Opierał się przeważnie na ludziach, którzy mieli doświadczenie zarządzania w ZSRR. Demokratów było zdecydowanie za mało. W konsekwencji mieliśmy wojnę w Czeczenii, która była ogromną tragedią i której można było uniknąć. Powinniśmy się cieszyć, że przeżyliśmy tamte czasy. Rosji mógł dotknąć jeszcze gorszy scenariusz, mogło dojść do podziału kraju podobnie jak w Jugosławii.

Dzisiaj ponad połowa obywateli Rosji żałuje upadku ZSRR.

Wszystko proste. Mieliśmy bardzo trudne przejście od gospodarki totalitarnej do rynkowej. Na szczęście nie doszło do głodu, a mogłoby dojść. Ludzie pamiętają tamten trudny okres i właśnie z tym związane są sentymenty.

A może przyczyną jest też to, że wielu Rosjan wciąż nie zna całej prawdy o ZSRR?

To prawda. Próby rozliczenia się z historią miały miejsce w latach 90. Ale gdy władze w kraju objął człowiek z mentalnością radzieckiego czekisty, proces ten się zakończył. Putin od razu zrozumiał, że jego reżim się nie utrzyma, jeżeli kraj nie będzie uczestniczył w procesach wolnorynkowych. Ale jednocześnie szukał ideologicznego oparcia, ponieważ wie, że za pomocą bagnetów władzy długo nie da się utrzymać. W ten sposób powstała współczesna ideologia rosyjska, opierająca się na połączeniu historii imperialnej i sowieckiej Rosji.

Po aneksji Krymu w Rosji mówiono o „odrodzeniu imperium", a Putina porównywano do carów. Czym się może skończyć takie odrodzenie?

Jeżeli Putin zdecyduje się na przekroczenie kolejnych granic, zakończy się to dla Rosji tragedią i kolejną wojną światową. Jest jeszcze północny Kazachstan, gdzie mieszka wielu Rosjan, Białoruś i kraje bałtyckie. Miejmy jednak nadzieję, że te granice nie zostaną przekroczone i że do tragedii nie dojdzie.

„Memoriał" jest rosyjską organizacją dokumentującą zbrodnie komunizmu

Rzeczpospolita: 25 lat temu zostało podpisane porozumienie białowieskie, co ostatecznie pogrzebało Związek Radziecki. Z czym się panu kojarzy kraj, który nie istnieje już od ćwierćwiecza?

Lew Ponomariow: Przede wszystkim z dzieciństwem i młodością. Antykomunistą zostałem w klasie dziesiątej. Mój dziadek był kułakiem. Został rozkułaczony i z całą rodziną wywieziony z południowego Uralu do tajgi. Na początku mieszkali w lesie w ziemiance. Na szczęście przeżyli i wrócili. ZSRR kojarzy się mi z brakiem powietrza, dusiłem się, brakowało mi wolności. Pamiętam jak zamykano uczciwych ludzi do więzienia, pamiętam jak w łagrze odwiedzałem mojego przyjaciela Jurija Orłowa [założyciel Moskiewskiej Grupy Helsińskiej]. Kiedy pojawił się Gorbaczow, zrozumiałem, że stanie się coś bardzo poważnego.

Pozostało 80% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Społeczeństwo
ReImagine TALKS. Rozmowa o migracji z Antóniem Vitorino
Społeczeństwo
Po zamachu w Moskwie: rosyjska prowincja nienawidzi stolicy
Społeczeństwo
Rekordowa sprzedaż leków w rosyjskich aptekach. Na co masowo leczą się Rosjanie?
Społeczeństwo
Szybko nasila się spór o aborcję w Niemczech
Społeczeństwo
Komisją Statusu Kobiet ONZ pokieruje państwo, gdzie żona ma być posłuszna mężowi