Wiele wskazuje na to, że niepełnosprawni oraz ich opiekunowie spędzą majówkę w Sejmie. Protestujący odrzucili najnowszą propozycję rządu, w ramach której mieliby dostać dodatkową pomoc w postaci ulg w wysokości 520 zł. – Ta propozycja nas obraża. Żaden polityk nie dostaje wypłaty w formie rzeczowej. A bony w ramach 500+ dostają tylko rodziny dysfunkcyjne – mówi „Rzeczpospolitej" Iwona Hartwich, liderka protestujących w Sejmie rodziców.
Dodaje, że od piątkowego spotkania, kiedy ta propozycja została odrzucona, nikt ze strony rządowej nie odezwał się z propozycją kolejnego spotkania. – Jesteśmy gotowe wrócić do rozmów, ale jak na razie woli z drugiej strony nie ma – mówi Hartwich. I podkreśla, że dopóki te pieniądze nie zostaną im przyznane, nie opuszczą budynku przy Wiejskiej.
Dodatkowe 500 zł wypłacane co miesiąc osobom ze znacznym stopniem niepełnosprawności to jeden z dwóch głównych postulatów zgłaszanych przez protestujących. Jak policzył resort pracy, co roku świadczenie to pochłaniałoby do 10 mld zł. – Nie jesteśmy w stanie tego sfinansować – podkreślała minister Elżbieta Rafalska podczas konferencji prasowej. Protestujący z kolei nie zamierzają z niego zrezygnować, choć są w stanie zaaprobować jego wprowadzanie na raty – teraz 300 zł, 400 zł od stycznia 2019 r. Pełna kwota miałaby być wypłacana od czerwca przyszłego roku.
W piątek podczas spotkania z protestującymi minister Elżbieta Rafalska zapowiedziała, że znalazło się sporne 500 zł dodatku rehabilitacyjnego. Tyle że niepełnosprawni nie dostawaliby gotówki, ale raczej mogliby zaoszczędzić pieniądze, bo nieodpłatnie i bez ograniczeń czasowych, a także ilościowych otrzymaliby np. pieluchomajtki. Z kolei wózki inwalidzkie przysługiwałyby w miarę potrzeby, a nie raz na pięć lat. A do specjalisty mieliby natomiast dostawać się bez kolejek. Te rozwiązania zaczęłyby obowiązywać już od lipca.
– To kompletnie rozmija się z naszymi oczekiwaniami. Chodzi nam o to, żeby nasze dzieci miały w portfelach pieniądze na życie. Nie wszyscy niepełnosprawni potrzebują pampersów czy wózków. Ta propozycja to manipulacja – mówi Hartwich.