W poniedziałek przy grobie Stalina na Placu Czerwonym od rana zbierali się rosyjscy komuniści. Wszystko z okazji 65. rocznicy śmierci dyktatora. Jako pierwszy, w otoczeniu swoich zwolenników, pod ścianami Kremla pojawił się kandydat na prezydenta Maksim Surajkin z partii Komuniści Rosji. Stwierdził, że "burżuje na całym świecie próbują zatuszować prawdę o Stalinie".

- Kiedyś Stalin powiedział, że na jego grób przyniosą dużo śmiecia, ale wiatr historii go zwieje. Dzisiaj widzimy, że zwykli mądrzy ludzie, zwykli robotnicy, coraz lepiej zaczynają rozumieć, że był to wielki przywódca państwa radzieckiego. Niezależnie od tego ile brudu wyleje na niego burżuazyjna prasa w różnych krajach, Stalin będzie żył w naszych sercach - przemawiał Surajkin.

Tuż po nim kwiaty na grobie dyktatora złożyć miał lider Komunistycznej Partii Rosji Giennadij Ziuganow, który nie startuje w tegorocznych wyborach prezydenckich. Jego partię w wyborach reprezentuje dyrektor podmoskiewskiego sowchozu im. Lenina Paweł Grudinin.

Z ubiegłorocznego sondażu niezależnego ośrodka Centrum Lewady wynika, że 46 proc. Rosjan podziwia i szanuje Stalina, a nawet z nim sympatyzuje.