– Co roku w styczniu zaczynają się te same rozmowy, że należy przenieść Boże Narodzenia na 25 grudnia. A ja uważam, że Rosji pora już wrócić do kalendarza juliańskiego, istniejącego jeszcze w czasach Chrystusa – powiedział Aleksandr Szczipkow z moskiewskiego patriarchatu.
Rosyjska Cerkiew nie przyjęła bowiem zmiany kalendarza dokonanej w styczniu 1918 r. dekretem Lenina. Swój czas wciąż odmierza według starego stylu (kalendarza juliańskiego, wprowadzonego przez Juliusza Cezara w 45 r. p.n.e.) różniącego się o dwa tygodnie od nowego stylu (kalendarza gregoriańskiego, wprowadzonego przez papieża Grzegorza XIII w 1582 r.).
– W 1923 r. bolszewicy próbowali narzucić Cerkwi nowy styl, ale po miesiącu zrezygnowali, bo nikt z wiernych go nie używał – powiedział „Rzeczpospolitej" były rzecznik Cerkwi Wsiewołod Czaplin. Już po Rosji kalendarz gregoriański przyjęły Grecja, Turcja i Egipt.
Szczipkow uzasadniał propozycję powrotu do carskiego kalendarza tym, że „Rosja znajduje się w prawosławnym paradygmacie i tam powinna pozostać". – Kalendarz gregoriański nie jest wcale uniwersalny, to prywatne przedsięwzięcie zachodniej cywilizacji. A Rosja ma prawo do swojego kalendarza, tak jak Chiny, państwa muzułmańskie czy Izrael – uważa z kolei Czaplin.
Rzeczywiście istnieją różne kalendarze, ale zazwyczaj państwa odliczają czas jednocześnie według gregoriańskiego.