Sumo trafiła do targanej wojną domową Liberii, by zostać położną w tym kraju. Wciąż przechodziła szkolenie, kiedy któregoś dnia na poboczu zobaczyła młodą kobietę rodzącą dziecko.
Znajdujący się niedaleko bojówkarze jednej z milicji grozili, że użyją broni, aby uciszyć jęki bólu kobiety.
- Krzyczała i krzyczała. Uzbrojeni mężczyźni też krzyczeli: "Czy jest ktoś, kto może pomóc? Zabijemy tę kobietę jeśli nie przestanie krzyczeć" - relacjonuje Sumo.
Alice zaproponowała, że pomoże, mimo że bojówkarze grozili jej śmiercią, jeśli coś pójdzie nie tak. Kobiecie udało się pomóc w porodzie - na świat przyszło zdrowe dziecko, mimo że Alice nie miała przy sobie nawet apteczki, a pępowinę przecięła szkłem z potłuczonej butelki.
Przez kolejnych 28 lat tysiące dzieci przyszło na świat z pomocą Alice. Ponad tysiąc dzieci w klinice w Monrowii, w której pracuje kobieta, zostało nazwanych na jej cześć.