Suknie ślubne nie zawsze były białe. W XIX wieku panny młode do ślubu zakładały z reguły swoje najlepsze sukienki, w dowolnym kolorze. Kobiety z wyższych warstw społecznych wybierały natomiast suknie bogato zdobione. To królowa Wiktoria w 1840 roku jako pierwsza wyłamała się z kanonu i do ślubu z księciem Albertem poszła w sukni w kolorze białym. Wówczas ten zwyczaj zakorzenił się w tradycji. Wśród ówczesnej arystokracji popularne były futra, złote hafty i bogate kolory. Gdy królowa Wiktoria wyszła ze ślubnego powozu w prostej białej sukni z koronką, wszyscy byli zaskoczeni. Goście byli też częściowo rozczarowani, gdyż oczekiwali przepychu.
Ze względu na to, że królewskie śluby miały wówczas więcej wspólnego z polityką, niż miłością, zazwyczaj wykorzystywano tę okazję, aby pokazać swoją zamożność. Dobrym przykładem jest suknia ślubna Małgorzaty York z 1468 roku. Ze względu na wszyte w nią ozdoby, była ona podobno tak ciężka, że musiała zostać wniesiona do kościoła. Księżniczka Charlotte, w 1816 roku założyła natomiast srebrną, lamową suknię haftowaną muszelkami i kwiatami. Kosztowała wtedy 10 000 funtów, co jest równowartością około 1,3 miliona dolarów.
Królowa Wiktoria, pokazując się w prostej białej sukni, wywołała więc sensację. Jej decyzja nie była przypadkowa. Wynikała z tego, że chciała pokazać zdrowy rozsądek i roztropność, aby ludzie wiedzieli, że w podobny sposób będzie rządziła krajem.
Dlaczego biel?
Powód jest złożony. Wiedząc, że jej sukienka będzie opisywana na całym świecie, królowa Wiktoria postanowiła założyć suknię obszytą ręcznie robioną koronką Honiton z małej wioski Beer, aby wesprzeć upadający handel tą tkaniną. Jak uzasadniła, był to najlepszy sposób, aby ją zaprezentować większej widowni.
Królowa Wiktoria unikała klejnotów, ciężkich tkanin i bogatych kolorów, ponieważ nie chciała składać ślubów mężowi jako monarchini, a raczej jako kobieta, którą kochał.