Longyearbyen leży mniej więcej w połowie drogi między kontynentalną częścią Norwegii a Biegunem Północnym.

Dlaczego w mieście zakazano umierania? Powód jest prosty: klimat jest tu tak surowy, że ciała złożone w ziemi nie rozkładają się. Kiedy w 1998 roku na tutejszym cmentarzu dokonano ekshumacji ofiar epidemii grypy z 1918 roku - naukowcy odnaleźli w zwłokach żywe próbki wirusa sprzed niemal wieku.

Miasto zamieszkują głównie górnicy. Kiedy mieszkańcy odkryli, że ciała złożone na cmentarzu nie rozkładają się - ze strachu przed epidemiami zakazali pochówków na tutejszym cmentarzu (z wyjątkiem osób, które zgodzą się na kremację ich ciał). W efekcie śmiertelnie chorzy muszą opuszczać miasto i spędzać ostatnie dni życia w innej części Norwegii.

- Jeśli ktoś znajduje się u kresu swoich dni, mieszkańcy dołożą wszelkich starań, by wysłać go do kontynentalnej Norwegii - mówi Jan Christian Meyer z jednej z norweskich uczelni.