Tragedia w Kemerowie: Strażacy stali, dzieci umierały

Po tragedii w centrum handlowym tysiące mieszkańców Kemerowa domagały się ukarania winnych i dymisji lokalnych władz.

Aktualizacja: 28.03.2018 07:14 Publikacja: 27.03.2018 20:28

Tragedia w Kemerowie: Strażacy stali, dzieci umierały

Foto: AFP

– Przybiegłam na czwarte piętro i zostałam zatrzymana przez kilku strażaków. Powiedziałam, że mam dzieci na sali kinowej. Zostałam odepchnięta i powiedzieli mi, że tam nikogo nie ma. Włączyłam głośnik w telefonie w trakcie rozmowy z moją córką, która znajdowała się tam z trzema moimi wnukami. Moja córka mówiła: „Mamo, dlaczego nas nikt nie ratuje? Dusimy się tu". Jej ostatnie słowa były takie: „Mamo, kocham cię, umieram". Prosiłam, błagałam tych strażaków. Oni tylko stali i uśmiechali się – mówiła uczestniczka protestu, który we wtorek rano rozpoczął się w syberyjskim Kemerowie.

Tysiące ludzi domagało się dymisji lokalnych władz, w tym również gubernatora obwodu kemerowskiego Amana Tulejewa, który swoje stanowisko zajmuje od 1997 roku. Sytuacja była na tyle napięta, że cudem udało się uniknąć zamieszek i ochronić otoczony przez Gwardię Narodową budynek administracji miejskiej. Lokalne media podawały, że w mieście zauważono kolumnę samochodów wojskowych.

Wszystko przez pożar, który w niedzielę wybuchł w centrum handlowym Zimowa Wiśnia. Badający sprawę śledczy ustalili, że alarm pożarowy został wyłączony, a wyjścia ewakuacyjne były zablokowane. Świadkowie twierdzą, że najwięcej osób zginęło na znajdującej się na czwartym piętrze sali kinowej, która została zamknięta „by nikt nie wszedł bez biletu".

Według oficjalnych informacji, w ogniu zginęło 64 osoby, większość to dzieci. Protestujący w Kemerowie twierdzą, że ofiar było o wiele więcej i że władze celowo ukrywają prawdziwą skalę tragedii. Bliscy ofiar pożaru powołali komitet organizacyjny oraz za pośrednictwem mediów podali numer telefonu dla osób, które od niedzieli poszukują swoich krewnych. W ciągu dnia sporządzili listę, na której znalazło się 85 osób, z czego ponad połowa to dzieci w wieku od 10 do 13 lat. W trakcie protestu wygłoszono opinię, że wiele ciał mogło całkowicie spłonąć, ponieważ wcześniej strażacy mówili, że w trakcie pożaru temperatura sięgała nawet 800 st. C.

Władimir Putin pozostawił we wtorek wszystkie sprawy w Moskwie i udał się do Kemerowa. Ogłosił, że środa w Rosji będzie dniem żałoby narodowej. Spotkał się z bliskimi ofiar i zapewnił, że winni zostaną ukarani „niezależnie od statusu społecznego". Zebrał przedstawicieli lokalnych władz oraz szefów Komitetu Śledczego i Ministerstwa Spraw Nadzwyczajnych. – Rozmawiamy o demografii i tracimy tak wiele osób z powodu czego? Z powodu kryminalnego zaniedbania, niechlujstwa – mówił.

Gubernator obwodu kemerowskiego poprosił Putina o przebaczenie i stwierdził, że protesty w mieście wywołuje opozycja, która „próbuje wykorzystać sytuację".

– Od tego jest opozycja, by wykorzystywać niezadowolenie społeczne. Gubernator Tulejew prawdopodobnie zostanie w najbliższych dniach odwołany. Problem jest jednak szerszy. W podobnym stanie znajdują się setki, a może i tysiące obiektów w całej Rosji. Jedną z głównych przyczyn jest wysoki poziom korupcji w organach nadzorujących – mówi „Rzeczpospolitej" Siergiej Markow, rosyjski politolog blisko związany z Kremlem.

Komitet Śledczy twierdzi, że do pożaru mogło dojść na skutek niesprawnej instalacji elektrycznej. Jak się okazało, budynek od kilku lat nie był sprawdzany przez instytucje nadzorujące.

– To pokazuje, że instytucje państwowe w Rosji nie działają. Degradują się od upadku ZSRR – mówi „Rzeczpospolitej" Siergiej Mitrochin, jeden z liderów opozycyjnej partii Jabłoko. – Urzędnicy organów nadzorujących biorą łapówki, ponieważ dostają bardzo niskie pensje. Kreml natomiast woli pompować pieniądze w armię i służby.

– Przybiegłam na czwarte piętro i zostałam zatrzymana przez kilku strażaków. Powiedziałam, że mam dzieci na sali kinowej. Zostałam odepchnięta i powiedzieli mi, że tam nikogo nie ma. Włączyłam głośnik w telefonie w trakcie rozmowy z moją córką, która znajdowała się tam z trzema moimi wnukami. Moja córka mówiła: „Mamo, dlaczego nas nikt nie ratuje? Dusimy się tu". Jej ostatnie słowa były takie: „Mamo, kocham cię, umieram". Prosiłam, błagałam tych strażaków. Oni tylko stali i uśmiechali się – mówiła uczestniczka protestu, który we wtorek rano rozpoczął się w syberyjskim Kemerowie.

Pozostało 81% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Społeczeństwo
Rekordowa sprzedaż leków w rosyjskich aptekach. Na co masowo leczą się Rosjanie?
Społeczeństwo
Szybko nasila się spór o aborcję w Niemczech
Społeczeństwo
Komisją Statusu Kobiet ONZ pokieruje państwo, gdzie żona ma być posłuszna mężowi
Społeczeństwo
Słowacja: Zabito niedźwiedzia. Zwierzę raniło wcześniej pięć osób
Społeczeństwo
Niemcy walczą z antysemityzmem. W teście naturalizacyjnym pytania o Izrael