"Norweska policja razem z Barneverent weszła do rodzinnego domu chłopca w nocy, wskutek donosu pozbawionego władzy rodzicielskiej ojca dziecka. Funkcjonariusze stwierdzili obecność alkoholu w powietrzu wydychanym przez matkę, nie wzięli jednak pod uwagę, że w domu przebywał także dziadek chłopca, który nie pił alkoholu. Dziecko zostało umieszczone w trybie natychmiastowym w norweskiej rodzinie zastępczej, a matce przyznano prawo do 6 spotkań w roku" - alarmuje w swoim komunikacie Ordo Iuris.

Instytut zaznacza, że pomimo starań rodziny i służb konsularnych oraz ministerstwa sprawiedliwości, chłopiec przebywa w norweskiej rodzinie już siódmy miesiąc.

"Po wielokrotnych upomnieniach strony polskiej, norweski urząd poinformował, że wniosek został przekazany do właściwych organów. Jak okazało się jednak w październiku, dokumenty skierowano do niewłaściwej norweskiej gminy. Gdy wskutek nacisków polskiego ministerstwa sprawiedliwości błąd naprawiono, Norwegia powiadomiła stronę polską, że jest już zbyt późno na uwzględnienie wniosku" - twierdzi Ordo Iuris.

Organizacja jest zdania, że Norwegowie złamali w ten sposób Konwencję Haską z 1996 roku. - Niezrozumiałe są  tłumaczenia strony norweskiej, która twierdzi, że ze względu na zakończone postępowanie, nie ma już możliwości zmiany decyzji dotyczącej umieszczenia małoletniego w rodzinie zastępczej - tłumaczy Jerzy Kwaśniewski, wiceprezes Ordo Iuris.

- Instytucja pieczy zastępczej ma ze swej natury charakter tymczasowy i nic nie stoi na przeszkodzie, aby ze względu na dobro dziecka zmienić decyzję i oddać chłopca jego polskiej rodzinie - dodaje adwokat.