Samolot należał do tureckich linii lotniczych, pilotował go ukraiński kapitan Aleksander Akopow.

Airbus 320 należący do tureckiej firmy Atlasjet, ze 121 pasażerami i sześcioosobową załogą wystartował z cypryjskiego portu lotniczego Ercan. Niedługo po starcie, na wysokości 1000 m, maszyna wleciała w strefę burzy i potężnego gradobicia, które zniszczyło nos samolotu i przednią szybę kokpitu. Kule gradu większe od piłek golfowych zniszczyły szybę w ciągu kilku minut.

Akopow otrzymał zgodę na awaryjne lądowanie na lotnisku Ataturka w Stambule, mimo że było ono zamknięte z powodu warunków pogodowych. Aby bezpiecznie posadzić maszynę na płycie lotniska musiał wyłączyć autopilota, a wzrokowe śledzenie trasy lądowania było niemożliwe z powodu zniszczonej szyby (na zdjęciu).

Pasażerowie i załoga podziękowali kapitanowi burzą oklasków. Akopow skromnie przyznał, że to efekt trzydziestoletniego doświadczenia, ale potwierdził, że sytuacja była niebezpieczna. - Najważniejsze, że wszyscy żyją  stwierdził.

Po przyjęciu Airbusa lotnisko w Stambule ponownie zostało zamknięte.