Nikodem S. wystąpił do sądu z żądaniem zobowiązania jego syna Norberta do zwrotu darowizny - połowę nieruchomości zabudowanej domem jednorodzinnym. Darowizna została dokonana w styczniu 2015, a już w lutym tego samego roku Nikodem S. odwołał darowiznę wysyłając synowi listem poleconym stosowne oświadczenie. Jako powód wskazał naganne zachowanie syna podczas uroczystości po pogrzebie matki.
Norbert S. nie widział podstaw do odwołania darowizny, więc wnioskował o oddalenie powództwa.
Darowizna za opiekę
Spór rozstrzygał Sąd Rejonowy w Mławie, który ustalił, że przed podpisaniem umowy darowizny u notariusza rodzice uzgodnili z synem i jego żoną, że sami będą ponosili koszty utrzymania nieruchomości. Mieli wówczas większe dochody niż syn utrzymujący się z renty i minimalnego wynagrodzenia za pracę oraz niepełnosprawna synowa, która od dwóch lat była bezrobotna. Syn i synowa mieli natomiast zaopiekować się rodzicami. Po tych uzgodnieniach na krótko wprowadzili się do rodziców, aby zająć się chorą matką Norberta S.
Tuż po zawarciu umowy darowizny Norbert S. wyjechał do Rosji (pracuje, jako kierowca samochodów ciężarowych na trasach międzynarodowych), a jego żona przebywała u teściów jeszcze dwa tygodnie, do momentu, w którym musiała iść do szpitala na zaplanowaną operację ręki. Norbert S. wynajął dla matki opiekunkę, choć wynagrodzenie zapłacił jego ojciec. Zajmowała się chorą przez 10 dni, tj. do jej śmierci 9 lutego. Norbert S. wrócił do Polski w nocy po zgonie matki.
Pretensje na stypie
Pogrzeb odbył się 12 lutego. Podczas konsolacji Nikodem S. zaczął kierować pod adresem najbliższych pretensje. W pierwszej kolejności obwinił wnuczkę (córkę Norberta), że nie opiekowała się należycie babcią. Do męża wnuczki miał pretensje, że nie uczestniczył we mszy i modlitwach różańcowych. Synowi Norbertowi zarzucił, że nie ponosi kosztów utrzymania nieruchomości. Syn miał się zrewanżować obraźliwymi słowami pod adresem ojca (ojciec przytoczył je w pozwie, a potem także przed sądem).