Ok. 370 mln zł będzie kosztowała budżet państwa wypłata ekwiwalentu pieniężnego, jaki przysługuje funkcjonariuszom Biura Ochrony Rządu w zamian za rezygnację z mieszkania służbowego. Czeka na niego co najmniej 1517 osób – byłych i obecnych „borowików", bo zaległości w ich wypłacie sięgają nawet 16 lat.
Ten przywilej wypłaty ogromnych, idących niejednokrotnie w setki tysięcy złotych pieniędzy na mieszkanie posiadała tylko jedna służba MSWiA – właśnie BOR. Zapisano go w ustawie o Biurze Ochrony Rządu w 2001 r. – W BOR zarabia się niewiele, ale fakt, że można dostać ogromne pieniądze na cele mieszkaniowe, zawsze było wabikiem, który przyciągał do służby. Dawał BOR ogromne preferencje nad innymi służbami mundurowymi, choć nie był sprawiedliwy – przyznaje nam jeden z funkcjonariuszy Biura.
Cena według średniej
Wysokość ekwiwalentu wynosi 3 proc. wartości przysługującego lokalu za każdy rok liczący się do wysługi lat zgodnie z uposażeniem według stopnia służbowego. Cenę jednego metra kwadratowego ustala się według średniej na rynku mieszkaniowym w miejscu pełnienia służby, a więc w Warszawie, bo tu siedzibę ma BOR. To nie wszystko.
Na obliczanie sumy ekwiwalentu wpływa także rodzina funkcjonariusza – im liczniejsza, tym na większe pieniądze może liczyć, bo każdy członek rodziny funkcjonariusza to tzw. norma. Nie otrzymują ekwiwalentu tylko ci, którzy mają mieszkanie lub ma je ich małżonek.
– Przez lata praktycznie wszyscy funkcjonariusze BOR rezygnowali z lokalu na rzecz ekwiwalentu. BOR miał wojskowe mieszkania po Nadwiślańskich Jednostkach Wojskowych na peryferiach, ale nikt nie chciał w nich mieszkać, każdy wolał pieniądze do ręki. Dojazd do pracy zajmował półtorej godziny – opowiada były „borowik". W 2012 r. głośna była sprawa płk. Jarosława Kaczyńskiego, byłego wiceszefa BOR, który wystąpił na drogę sądową przeciw BOR, domagając się wypłaty ekwiwalentu w wysokości ponad 400 tys. zł.