Śmierć Igora Stachowiaka: Klawe życie po aferze

Zdymisjonowany ponad rok temu za śmierć Igora Stachowiaka szef dolnośląskiej policji nadal dostaje pensję.

Aktualizacja: 26.06.2018 16:39 Publikacja: 25.06.2018 19:10

Były komendant wojewódzki policji we Wrocławiu Arkadiusz Golanowski na odejściu z policji zarobi 250

Były komendant wojewódzki policji we Wrocławiu Arkadiusz Golanowski na odejściu z policji zarobi 250 tys. zł

Foto: PAP, Maciej Kulczyński

Aż do października inspektor Arkadiusz Golanowski, były komendant wojewódzki policji we Wrocławiu, będzie otrzymywał wynagrodzenie w wysokości, jaka przysługiwała mu w dniu dymisji, łącznie z dodatkami. Na odejściu z policji zarobi co najmniej 250 tys. zł – wyliczyła „Rzeczpospolita". Wszystko zgodnie z prawem.

Szef dolnośląskiej policji został zwolniony pod koniec maja 2017 r. po śmierci na komisariacie we Wrocławiu Igora Stachowiaka. Wraz z nim pracę stracił też odpowiedzialny za prewencję jego zastępca, inspektor Krzysztof Niziołek i komendant miejski wrocławskiej policji, młodszy inspektor Dariusz Kokornaczyk. Wszyscy natychmiast złożyli raporty o zwolnienie w związku z nabyciem prawa do emerytury, które zablokowały rozliczenie ich w postępowaniu dyscyplinarnym. Goliński miał największą, 30-letnią wysługę lat, głównie za pracę w CBŚP.

Czytaj także: Prokuratura nie oskarży policjantów o nieumyślne spowodowanie śmierci

Ustawa o policji jest tak skonstruowana, że w przypadku kłopotów w służbie, funkcjonariusz może zablokować postępowanie dyscyplinarne – składając raport o odejściu. Może pójść na zwolnienie lekarskie, a wewnętrzne postępowanie dyscyplinarne nie może go weryfikować. – Najczęściej zawiesza się jednak postępowanie i czeka na to, co zrobi prokuratura – wskazuje nam jeden z doświadczonych policjantów.

Insp. Golanowski po dymisji był jeszcze sześć miesięcy w dyspozycji komendanta głównego, ale przybywał w tym czasie na zwolnieniu (na L4 policjanci dostają 100 proc. pensji).

Policjant, który przed kłopotami ucieka na emeryturę, spada na cztery łapy. W związku z odejściem zbiera ogromne bonusy niespotykane w cywilu. I odchodzi z sutym wynagrodzeniem. Tak było w wypadku komendantów z Wrocławia, wobec których po kontroli z KGP wszczęto postępowania dyscyplinarne. Jak ujawnił TVN, żaden z nich nie stawił się ani razu przed komisją dyscyplinarną i sprawy definitywnie umorzono bez rozpatrzenia. Komendanci odeszli na emerytury z czystą kartą.

Zgodnie z ustawą o policji funkcjonariusz zwalniany ze służby dostaje odprawę (sześciomiesięczną pensję już po pięciu latach służby) wraz z dodatkami o charakterze stałym (stażowy, funkcyjny i ze względu na stopień). Do tego dochodzi m.in. ekwiwalent pieniężny za niewykorzystane urlopy wypoczynkowe. Insp. Golanowski na stanowisku komendanta wojewódzkiego miał rocznie ok. 170 tys. zł pensji stałej z dodatkami i premiami (około, bo jego oświadczenia majątkowego nie ma już na stronach KGP, a obecny szef dolnośląskiej policji insp. Tomasz Trawiński w ub.r. zarobił ponad 176 tys. zł). Ale komendant Golanowski zyskał znacznie więcej. Jak to możliwe?

Po sześciu miesiącach w dyspozycji Golanowski miał zostać policyjnym emerytem (przysługuje wtedy maksymalnie 75 proc. średniej pensji z dziesięciu lat pracy łącznie z premiami). Ale znów ustawa pozwoliła mu otrzymać kolejny rok komendanckiej pensji wraz z dodatkami. Ponieważ odszedł z policji z powodu „orzeczenia stałej niezdolności do służby przez komisję lekarską" i miał duży staż pracy zamiast emerytury wybrał roczną pensję komendanta (tzw. świadczenie pieniężne z art. 117 ustawy). Otrzymuje ją od października 2017 r. i będzie ją brał do końca września. Wszystko to, co otrzymał od czasu dymisji, da w sumie wynagrodzenie za dwa lata pracy. Bez pracy...

– Takie jest prawo – wyjaśnia nam Mariusz Ciarka, rzecznik komendanta głównego policji.

Dlaczego wobec byłego komendanta nie zastosowano art. 41 ust. 2 ustawy o Policji, który mówi o „niewywiązywaniu się z obowiązków służbowych w okresie odbywania służby"? Bo paragraf ten niełatwo zastosować. – Funkcjonariusz musi mieć co najmniej dwie negatywne opinie o pracy, a musi między nimi upłynąć pół roku. Inspektor Golanowski zaledwie pół roku przed dymisją przyszedł do Wrocławia z CBŚP, a tam był bardzo dobrze oceniany – podkreśla insp. Ciarka.

Rafał Jankowski, przewodniczący NSSZ Policjantów nie chce oceniać tej sytuacji. – Mam jednak wrażenie, że zawsze bezwzględnie obrywają ci na dole, a ci z kierownictwa najczęściej wychodzą bez szwanku – kwituje.

Aż do października inspektor Arkadiusz Golanowski, były komendant wojewódzki policji we Wrocławiu, będzie otrzymywał wynagrodzenie w wysokości, jaka przysługiwała mu w dniu dymisji, łącznie z dodatkami. Na odejściu z policji zarobi co najmniej 250 tys. zł – wyliczyła „Rzeczpospolita". Wszystko zgodnie z prawem.

Szef dolnośląskiej policji został zwolniony pod koniec maja 2017 r. po śmierci na komisariacie we Wrocławiu Igora Stachowiaka. Wraz z nim pracę stracił też odpowiedzialny za prewencję jego zastępca, inspektor Krzysztof Niziołek i komendant miejski wrocławskiej policji, młodszy inspektor Dariusz Kokornaczyk. Wszyscy natychmiast złożyli raporty o zwolnienie w związku z nabyciem prawa do emerytury, które zablokowały rozliczenie ich w postępowaniu dyscyplinarnym. Goliński miał największą, 30-letnią wysługę lat, głównie za pracę w CBŚP.

Pozostało 80% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Służby
Akcja ABW w sprawie działalności szpiegowskiej na rzecz Rosji. Oskarżony obywatel RP
Służby
Ministerialna kontrola w Służbie Ochrony Państwa. Wyniki niejawne
Służby
Cała prawda o Pegasusie. Jak działał, jakich materiałów dostarczał, kogo podsłuchiwano?
Służby
Centralne Biuro Antykorupcyjne przechodzi do historii. Rząd chce uzdrowić służbę
Służby
W Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego wzrosną płace. Dodatkowe 89 mln w budżecie