Podczas zajęć, których kierownikiem był dowódca polskiej kompanii manewrowej w Kosowie, kpt. Remigiusz Rodykow, żołnierze ćwiczyli różne scenariusze działania na wypadek wystąpienia zamieszek. Celem ćwiczenia było doskonalenie umiejętności radzenia sobie z niezadowolonym tłumem demonstrującym w pobliżu obiektów będących pod jurysdykcją sił KFOR.

- Scenariusz zajęć zakładał sytuację, w której niezadowolenie społeczne przerodziło się w protesty, które zaczęły przybierać na sile. Zadaniem żołnierzy było opanować agresywny tłum. Podczas zajęć przećwiczono wszystkie procedury CRC - panowania nad tłumem - poinformowała por. Kamila Makowiecka-Fijołek.

W połowie stycznia 2017 właśnie na północy Kosowa doszło do incydentu granicznego. Po sesji nadzwyczajnej Rady Bezpieczeństwa Narodowego serbski premier Aleksander Vucic oskarżył Kosowo o wysłanie sił specjalnych w celu zaatakowania pociągu z Belgradu do Mitrovicy.

Warto podkreślić, że był to pierwszy taki pociąg od 18 lat. - Kosowo, bez zgody NATO, wysłało 17 pojazdów opancerzonych z jednostek specjalnych, na północ, w celu sprowokowania konfliktu - powiedział Vucic. Pociąg został zatrzymany w miejscowości Raska ze względów bezpieczeństwa.

Z kolei polscy żołnierze, którzy od listopada 2016 r. stacjonowali w bazie w Novo Selo, przegrupowali się właśnie na północ Republiki Kosowa.