Na co stać polskich siatkarzy

Dwie porażki, z Bułgarią i Brazylią, oraz wygrana z Kanadą to efekt wyprawy polskich siatkarzy do Warny.

Publikacja: 11.06.2017 20:44

Polacy grają w Lidze Światowej ze zmiennym szczęściem i można odnieść wrażenie, że trener traktuje t

Polacy grają w Lidze Światowej ze zmiennym szczęściem i można odnieść wrażenie, że trener traktuje te mecze jak poligon przed mistrzostwami Europy.

Foto: materiały prasowe

Najważniejszy okazał się ten trzeci, ostatni mecz z Kanadą. Mecz z podtekstami, bo nowy trener naszej reprezentacji Ferdinando De Giorgi stanął oko w oko ze swoim poprzednikiem, Stephanem Antigą. Francuz prowadzi dziś Kanadyjczyków, którzy grać w siatkówkę potrafią. Przed przyjazdem na turniej do Warny nasi rywale zajmowali w tabeli LŚ miejsce szóste, a Polacy byli tuż przed nimi, na miejscu piątym. Ale podczas turnieju to Antiga miał więcej powodów do zadowolenia. Kanadyjczycy przegrali wprawdzie z Brazylią, ale za to pewnie pokonali Bułgarów.

Ferdinando De Giorgi przed wylotem do Warny dokonał dwóch zmian. Zostawił w domu młodego środkowego Jakuba Kochanowskiego, który przygotowuje się się do MŚ juniorów, i doświadczonego przyjmującego Rafała Buszka, a w ich miejsce zabrał trzeciego atakującego, Łukasza Kaczmarka, i Artura Szalpuka (przyjęcie z atakiem).

Kontuzja kapitana

W Warnie zaczęliśmy źle, najpierw przegraliśmy z Bułgarią 2:3, tracąc przy tym kontuzjowanego Michała Kubiaka, a w sobotę z Brazylią 1:3. Taka przegrana nie daje nawet jednego punktu, więc w kontekście walki o prawo startu w finałowym turnieju Ligi Światowej w Kurytybie (2–4 lipca) była szczególnie bolesna. Ale przegrać z mistrzem olimpijskim to nie wstyd. Wprawdzie tydzień wcześniej, w inauguracyjnym turnieju LŚ w Pesaro, górą byli nasi siatkarze, ale nie zawsze jest święto. To przecież tam, po dwóch pięknych zwycięstwach z Brazylią i Włochami (wicemistrz olimpijski z Rio de Janeiro), zaczęła się nasza zła seria.

W trzecim meczu ulegliśmy Iranowi, a Kubiak, kapitan naszej reprezentacji, wypowiedział znamienne słowa, że jeśli chcemy się liczyć w elitarnym gronie najlepszych drużyn, to takich spotkań nie możemy przegrywać. I miał rację.

Porażki zostają w głowie długo. Z Bułgarią w Warnie Polacy prowadzili 2:1 w setach, by przegrać w tie breaku. Bułgarzy grają nierówno, ale w tym spotkaniu pokazali się z dobrej strony. Oddali nam wprawdzie aż 49 punktów po błędach własnych, ale ostatecznie to oni byli górą, a my straciliśmy jeszcze Kubiaka, który skręcił kostkę.

Trener stawia na pewniaków

W sobotnim spotkaniu z Brazylijczykami, grając bez swojego kapitana, nasi siatkarze przegrali dwa pierwsze sety i wydawało się, że nie będą mieli tego dnia wiele do powiedzenia. Ale w trzecim pokazali pazur, świetnie zagrali blokiem i nadzieje odżyły. Szkoda, że nie doprowadzili do tie breaka, bo mogło być naprawdę ciekawie.

Na szczęście w niedzielę Kubiak wrócił, w Polaków wstąpił nowy duch i, jak tego oczekiwano, pokonali Kanadyjczyków 3:1. De Giorgi tym razem postawił na pewniaków: rozgrywał Fabian Drzyzga, w ataku grał Dawid Konarski, na przyjęciu Kubiak i Bartosz Kurek, na środku Bartłomiej Lemański i Mateusz Bieniek, na libero Paweł Zatorski. Swoje szanse dostali też Aleksander Śliwka czy Maciej Muzaj, ale to nie oni grali główne role. Najbardziej wyrównany był set drugi, wygrany przez Polaków na przewagi 27:25, ten ostatni, czwarty, też trzymał w napięciu, choć przewaga naszych siatkarzy była wysoka, 25:19. Decydujący punkt zdobył kapitan Kubiak. Tym samym drzwi do Kurytyby wciąż są otwarte.

Czy własne ściany pomogą?

W najbliższy czwartek początek trzeciego, ostatniego turnieju interkontynentalnego. W Katowicach zagramy z Rosją, a później nasi siatkarze przeniosą się do Łodzi, by rozegrać tam dwa spotkania, z Iranem w sobotę i na zakończenie, w niedzielę, z USA.

Tak naprawdę wciąż nie wiemy, na co stać naszą reprezentację, ale pamiętajmy, że docelową imprezą są mistrzostwa Europy, które na przełomie sierpnia i września rozegrane zostaną w Polsce. Ferdinando De Giorgi, choć nie lekceważy Ligi Światowej, wyraźnie traktuje ją jak poligon doświadczalny. Daje szansę gry młodym zawodnikom, sprawdza różne ustawienia, widać, że wciąż szuka optymalnego składu. Już dziś widać, że ten zespół ma potencjał, by wygrywać z najlepszymi, ale zdarzają mu się też słabsze mecze. Oby takich jak najmniej.

masz pytanie, wyślij e-mail do autora: j.pindera@rp.pl

Najważniejszy okazał się ten trzeci, ostatni mecz z Kanadą. Mecz z podtekstami, bo nowy trener naszej reprezentacji Ferdinando De Giorgi stanął oko w oko ze swoim poprzednikiem, Stephanem Antigą. Francuz prowadzi dziś Kanadyjczyków, którzy grać w siatkówkę potrafią. Przed przyjazdem na turniej do Warny nasi rywale zajmowali w tabeli LŚ miejsce szóste, a Polacy byli tuż przed nimi, na miejscu piątym. Ale podczas turnieju to Antiga miał więcej powodów do zadowolenia. Kanadyjczycy przegrali wprawdzie z Brazylią, ale za to pewnie pokonali Bułgarów.

Pozostało 87% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Siatkówka
PlusLiga. Rusza gra o finał. Kto powalczy o mistrzostwo Polski?
Siatkówka
Ekspresowa faza play-off w PlusLidze. Kluby pomagają reprezentacji Polski
Siatkówka
ZAKSA Kędzierzyn-Koźle potrzebuje cudu. W przyszłym sezonie pomoże Bartosz Kurek
Siatkówka
Bogdanka LUK Lublin i Wilfredo Leon. Nowa potęga na mapie polskiej siatkówki
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Siatkówka
ZAKSA w coraz gorszej sytuacji. Co się dzieje z wicemistrzem Polski