Rząd Prawa i Sprawiedliwości zapowiada duże zmiany w sądach i prokuraturach. Wszystko po to, by poprawić wizerunek Temidy. Większość prawników, którzy na co dzień bywają w sądach, nie chce dużych zmian. Wielu ma własną wizję na poprawę sytuacji w wymiarze sprawiedliwości.
Im starszy, tym lepszy
PiS uważa, że sędziowie w Polsce są zbyt młodzi i mało doświadczeni. Chce więc podnieść wiek dla kandydatów do zawodu i wprowadzić wymóg obowiązkowego doświadczenia w innym zawodzie prawniczym.
– Zgoda – mówi sędzia NSA Irena Kamińska, prezes stowarzyszenia Themis. Zastrzega jednak, że nie będzie to proste. Takie postulaty powtarzane są od lat. Problem w tym, że o wakat sędziowski dużo częściej ubiegają się asystenci i referendarze niż adwokaci, radcowie prawni czy notariusze, którym nie opłaca się finansowo przejść do sądu. Taki zabieg udał się jednak w sądach administracyjnych, gdzie kandydat na sędziego musi mieć m.in. ukończone 35 lat życia i doświadczenie. Tu jednak wynagrodzenie sędziego równe jest temu, jakie otrzymuje sędzia sądu apelacyjnego w sądach powszechnych (maksymalnie 11 tys zł), czyli jest atrakcyjne finansowo. Kolejna propozycja wywołuje większy sprzeciw. Chodzi o zmiany w postępowaniu dyscyplinarnym u sędziów. Ma być surowiej niż dziś – wynika z propozycji.
– To żadna reforma tylko wywołanie wrażenia, że sędziowie są obecnie bezkarną mafią łamiącą prawo, a nowa władza zrobi z tym porządek – mówi sędzia Maciej Strączyński, prezes Iustitia. Jego zdaniem należy uprościć tryb składania z urzędu sędziów, którym uchylono immunitet i skazano ich prawomocnie za umyślne przestępstwo.
Szybciej się nie da
Wśród propozycji pojawia się też pomysł na skrócenie postępowania przed sądem. Mniej obciążone sądy mają przejąć sprawy z tych bardziej zapracowanych, a sędziowie czasowo zostaną delegowani tam, gdzie wymaga tego potrzeba.