Rz: Stanisław Piotrowicz, poseł PiS, a w latach 1978–2005 prokurator, twierdzi, że wasz apel o nieprzyjmowanie stanowisk po prezesach i wiceprezesach sądów odwołanych przez ministra Zbigniewa Ziobrę to nawoływanie do łamania prawa. Co pan na to?
Prof. Krystian Markiewicz: To absurdalny zarzut. Naszym obowiązkiem i kompetencją wynikającą z pełnienia urzędu jest sądzenie w Rzeczypospolitej poprzez wydawanie orzeczeń, a nie zajmowanie stanowisk w sądach. Nikt nie składa prezydentowi przysięgi, że będzie pełnił funkcję w sądach. To nieporozumienie, zwłaszcza gdy w naszym przekonaniu mamy do czynienia z regulacją ewidentnie naruszającą konstytucję. Poprosiłbym pana prokuratora posła Piotrowicza, żeby mi wskazał choć jeden przepis, który naruszyliśmy. Niech ktokolwiek znajdzie choć pół przepisu!
Jako sędzia wie pan, że przy ocenie czynu liczy się też intencja tego, kto go popełnia. A można by zarzucić, iż intencją apelu Iustitii nie jest służenie wymiarowi sprawiedliwości, lecz troska o interes sędziów odwoływanych ze stanowisk.
Nie. O tym, co spotyka sędziów, nasz apel mówi tylko przy okazji, choć koleżeńskość też jest ważna i w jakiś sposób definiuje jako człowieka. Ale, i to wynika z naszych uchwał, na pierwszym miejscu stawiamy kwestię oczywistego łamania konstytucji. Jeśli w zapisany jest w niej trójpodział władzy i niezależność sądów, a minister sprawiedliwości może dowolnie zmieniać prezesów i wiceprezesów oraz ma praktycznie całkowity wpływ na administrowanie sądami, no to nasze stanowisko nie może być inne.
Konstytucja nie określa jednak, kto powołuje i odwołuje prezesów oraz wiceprezesów sądów.