Sądy nie mogą wymuszać od biegłych opinii na temat zagadnień wykraczających poza ich profesjonalne kompetencje. Zawsze też powinny informować lub przypominać, w jakim celu powołano bądź wezwano eksperta – to wnioski z badania „Monitoring rozpraw sądowych z udziałem biegłych" przeprowadzonego przez Europejskie Centrum Inicjatyw w Naukach Sądowych.
Centrum od kilku lat bada sytuację biegłych, ich kompetencje i udział w wymierzaniu sprawiedliwości. Tym razem pod lupę wzięto relacje: biegły – sąd i strony postępowania. Wolontariusze Fundacji Court Watch Polska monitorowali posiedzenia z udziałem biegłych sądowych i wypełniali przygotowane przez ekspertów formularze.
Sąd czasem blokuje
W 91 proc. zbadanych spraw ani sąd, ani też strony nie miały zastrzeżeń do kompetencji biegłych. W 72 proc. nie kwestionowano ustaleń z ich opinii. W co czwartej obserwacji – 26 proc. spraw – sąd zadecydował o uzupełnieniu opinii biegłego, a w 17 proc. – powołał nowego eksperta tej samej specjalności. Ani razu sąd nie odmówił biegłemu wypłaty wynagrodzenia za opinię – nawet jeśli surowo ocenił jej jakość.
10 lat więzienia grozi biegłemu, który skłamie w opinii dla sądu
W połowie przypadków sąd nie wyjaśnił też, z jakiego powodu powołano biegłego. Nie zawsze przyjmował od biegłych przyrzeczenie – nawet od osób powołanych spoza listy biegłych. W co czwartej obserwacji sąd nie dał biegłym możliwości swobodnego odniesienia się do złożonej opinii, przechodził od razu do zadawania pytań. W przypadku co dziesiątej obserwacji biegły nie mógł spokojnie odpowiadać na pytania, bo mu przerywano.