Stanął na stanowisku, że „Sejm Rzeczypospolitej Polskiej uchwałą z 25 listopada 2015 r. stwierdził, że uchwała Sejmu RP z 8 października 2015 w sprawie wyboru sędziego Trybunału Konstytucyjnego jest pozbawiona mocy prawnej", wobec czego Roman Hauser „nie pełni jednocześnie funkcji sędziego Naczelnego Sądu Administracyjnego i sędziego Trybunału Konstytucyjnego". Ergo: skoro Roman Hauser pełni funkcję sędziego NSA (a pełni), to znaczy, że zdaniem NSA nie pełni funkcji sędziego TK, bo inaczej zdanie, że „nie pełni jednocześnie funkcji sędziego NSA i TK", byłoby nieprawdziwe.

NSA został za to stanowisko skrytykowany. Całkiem niesłusznie. Przygotowaliśmy na ten temat większy raport. Ogólna teza jest taka: Konstytucja RP jest napisana byle jak – do tego stopnia, że nie daje się z niej jednoznacznie wyinterpretować kompetencji konstytucyjnych organów państwa. Kontrowersyjne zmiany w TK mieściły się jednak w porządku konstytucyjnym, mimo zastrzeżeń co do personaliów i sposobu postępowania nominatów przed i po wyborze. Siłą rzeczy to rozważania długie i w zasadzie nudne. Dla zachęty napiszę krótki trailer.

PO w nocy (czyli po porażce w wyborach prezydenckich) wysłała do domu PiS dwóch złodziei w towarzystwie trzech kolegów, którzy złodziejami nie byli. PiS wyjął karabin (czyli prawo uchwalania ustaw), na którego posiadanie miał pozwolenie (w postaci wyników demokratycznych wyborów), i zastrzelił wszystkich pięciu. Sędziowie TK postawili się w roli prokuratorów (choć sędziowie nie bardzo mogą) i oskarżyli PiS o przekroczenie granic obrony koniecznej, a potem chcieli go skazać. Ale PiS miał adwokata (w osobie prezydenta), który zastosował kruczki prawne, wykorzystując przepisy (czyli źle napisaną konstytucję). Prezes SN oświadczyła wtedy, że sędziowie żadnych kruczków adwokackich mają nie uznawać (choć formalnie to poszczególni sędziowie mogą robić, co chcą), i zasugerowała, że jakby mogła, toby wydała wyrok skazujący. PiS zdążył dokonać zmian w TK, wprowadzając tam swoich znajomych z siłowni, i zatrudnił cyngla, czyli ministra (nie)sprawiedliwości, żeby prezes SN zlikwidować, ale prezydent, tym razem jako sędzia, uznał, że PiS przekroczył granice obrony koniecznej.

Autor jest adwokatem, profesorem Uczelni Łazarskiego i szefem rady WEI