Rz: Prawnicy piszą propozycje zmian w procedurze cywilnej, by ulżyć sądom i przyspieszyć wyrokowanie. Jedna dotyczy zorganizowania procesu jeszcze przed jego rozpoczęciem. Chodzi o obowiązkowe posiedzenie niejawne z udziałem stron. Strona, która nie przyjdzie, ma ponieść konsekwencje.
Marcin Łochowski: Jako oblig to przesada. Takie planowanie może mieć sens w sprawach skomplikowanych procesowo. A tych jest niewiele. Prowadziłem duże sprawy gospodarcze, ale takich, które wymagałyby specjalnego zaplanowania, miałem kilka rocznie.
Wielu sędziom pomysł się jednak podoba. O podobnym rozwiązaniu mówił niedawno Łukasz Piebiak, wiceminister sprawiedliwości. Podobno MS pracuje nad nim.
Instytucja jest bowiem pożyteczna. Tyle że 80 proc. spraw cywilnych, które wpływają do sądów, nie wymaga planowania. To głównie spory natury czysto prawnej, których załatwienie wymaga jednego lub dwóch terminów.
Pana zdaniem nie przyspieszy to orzekania?