2 stycznia 2018 r. wszedł w życie losowy przydział spraw w sądach. Do dziś w taki sposób wyłoniono orzekających w ponad 0,5 mln spraw. Ministerstwo Sprawiedliwości ujawnia algorytm, sędziowie mówią, że to mało.
– System Losowego Przydziału Spraw został wykonany w ramach działań MS – informuje resort. Na jego wykonanie nie udzielono zamówienia publicznego i nie zawarto odrębnej umowy. Znajduje się w zasobach MS, a w jego skład wchodzą serwery stacjonarne i wirtualne. Wszystkie są własnością Skarbu Państwa, a administracją SLPS zajmuje się Sąd Apelacyjny w Gdańsku. Nadzór nad losowaniem pełnią wszyscy przewodniczący wydziałów. Każdy użytkownik, który loguje się do systemu, ma możliwość podejrzenia informacji w systemie dla swego wydziału.
Jak działa?
– System uwzględnia urzędowe wskaźniki przydziału ustalone w podziale czynności i publikowane w BIP sądu; liczbę dni nieobecnych czy specjalizacje sędziów – zapewnia „Rz" Dariusz Pawłyszcze, dyrektor w Departamencie Kadr i Organizacji Sądów Powszechnych i Wojskowych. Sędzia nieobecny nie uczestniczy w przydziale, lecz po zakończeniu nieobecności przez rok od początku nieobecności traktowany jest przez system jak sędzia mający wskaźnik przydziału równy 252/(252?N), gdzie N jest liczbą dni w pracy. Po zakończeniu nieobecności sędzia w każdej sprawie trafia do puli losującej. Podczas jego nieobecności innym sędziom w wydziale rosła wartość obciążenia – i sędzia powracający do pracy ma niższe F-obciążenie w każdej kategorii, co oznacza, że czeka go zwiększony przydział.
Specjalizacje także znajdują swoje odzwierciedlenie w przydziale spraw. I tak sędzia specjalizujący się w sprawach z określonej kategorii, np. karnych, ma w niej wskaźnik przydziału 100 proc., w pozostałych mniejszy procent, bywa, że nawet zero. Sędziowie, którzy nie mają specjalizacji, w kategorii objętej specjalizacją mają 0 proc., a w pozostałych 100 proc. Chodzi o to, by rachunek wyszedł na zero. Specjaliści dostają głównie swoje sprawy; inni sądzą głównie pozostałe.
Mówią sędziowie
– To nie jest algorytm. To opis, jak działa – kwituje sędzia Bartłomiej Przymusiński. Podkreśla też, że wciąż nie wiadomo, czy jest to zabezpieczone przed ingerencją osób postronnych. – Przebieg procesu losowania jest dla petenta sądu tajny, nie poddaje się żadnej kontroli – uważa. I wylicza, że system nie zapewnia też równego obciążenia sędziów, gdyż o ile sprawy wniesione w postępowaniu nakazowym zostaną podzielone po równo, o tyle jeśli sędzia A w swoich sprawach dostanie 50 zarzutów wymagających rozpoznania na rozprawie, a sędzia B 20 zarzutów (takie sprawy z repertorium Nc przepisuje się do C), to tej różnicy w sprawach C system nie wyrówna – podaje „Rz" sędzia Bartłomiej Przymusiński. – Przeprowadziłam konsultacje wśród sędziów w pierwszej instancji (w wydziałach odwoławczych wobec konieczności tworzenia składów kolegialnych systemu losowania spraw nie wprowadzono – myślą nad innym algorytmem) – mówi „Rz" Beata Morawiec, sędzia, prezes Stowarzyszenia Sędziów Themis. Jej zdaniem podstawowy błąd leży w założeniu tworzenia tego systemu.