Reforma sądownictwa: losowanie sędziów bez zewnętrznej kontroli

Im więcej spraw ma sędzia, tym mniej nowych dostaje. System nie premiuje więc tych, którzy kończą procesy szybko.

Aktualizacja: 19.02.2018 10:04 Publikacja: 18.02.2018 21:48

Reforma sądownictwa: losowanie sędziów bez zewnętrznej kontroli

Foto: Fotorzepa, Marian Zubrzycki

2 stycznia 2018 r. wszedł w życie losowy przydział spraw w sądach. Do dziś w taki sposób wyłoniono orzekających w ponad 0,5 mln spraw. Ministerstwo Sprawiedliwości ujawnia algorytm, sędziowie mówią, że to mało.

– System Losowego Przydziału Spraw został wykonany w ramach działań MS – informuje resort. Na jego wykonanie nie udzielono zamówienia publicznego i nie zawarto odrębnej umowy. Znajduje się w zasobach MS, a w jego skład wchodzą serwery stacjonarne i wirtualne. Wszystkie są własnością Skarbu Państwa, a administracją SLPS zajmuje się Sąd Apelacyjny w Gdańsku. Nadzór nad losowaniem pełnią wszyscy przewodniczący wydziałów. Każdy użytkownik, który loguje się do systemu, ma możliwość podejrzenia informacji w systemie dla swego wydziału.

Jak działa?

– System uwzględnia urzędowe wskaźniki przydziału ustalone w podziale czynności i publikowane w BIP sądu; liczbę dni nieobecnych czy specjalizacje sędziów – zapewnia „Rz" Dariusz Pawłyszcze, dyrektor w Departamencie Kadr i Organizacji Sądów Powszechnych i Wojskowych. Sędzia nieobecny nie uczestniczy w przydziale, lecz po zakończeniu nieobecności przez rok od początku nieobecności traktowany jest przez system jak sędzia mający wskaźnik przydziału równy 252/(252?N), gdzie N jest liczbą dni w pracy. Po zakończeniu nieobecności sędzia w każdej sprawie trafia do puli losującej. Podczas jego nieobecności innym sędziom w wydziale rosła wartość obciążenia – i sędzia powracający do pracy ma niższe F-obciążenie w każdej kategorii, co oznacza, że czeka go zwiększony przydział.

Specjalizacje także znajdują swoje odzwierciedlenie w przydziale spraw. I tak sędzia specjalizujący się w sprawach z określonej kategorii, np. karnych, ma w niej wskaźnik przydziału 100 proc., w pozostałych mniejszy procent, bywa, że nawet zero. Sędziowie, którzy nie mają specjalizacji, w kategorii objętej specjalizacją mają 0 proc., a w pozostałych 100 proc. Chodzi o to, by rachunek wyszedł na zero. Specjaliści dostają głównie swoje sprawy; inni sądzą głównie pozostałe.

Mówią sędziowie

– To nie jest algorytm. To opis, jak działa – kwituje sędzia Bartłomiej Przymusiński. Podkreśla też, że wciąż nie wiadomo, czy jest to zabezpieczone przed ingerencją osób postronnych. – Przebieg procesu losowania jest dla petenta sądu tajny, nie poddaje się żadnej kontroli – uważa. I wylicza, że system nie zapewnia też równego obciążenia sędziów, gdyż o ile sprawy wniesione w postępowaniu nakazowym zostaną podzielone po równo, o tyle jeśli sędzia A w swoich sprawach dostanie 50 zarzutów wymagających rozpoznania na rozprawie, a sędzia B 20 zarzutów (takie sprawy z repertorium Nc przepisuje się do C), to tej różnicy w sprawach C system nie wyrówna – podaje „Rz" sędzia Bartłomiej Przymusiński. – Przeprowadziłam konsultacje wśród sędziów w pierwszej instancji (w wydziałach odwoławczych wobec konieczności tworzenia składów kolegialnych systemu losowania spraw nie wprowadzono – myślą nad innym algorytmem) – mówi „Rz" Beata Morawiec, sędzia, prezes Stowarzyszenia Sędziów Themis. Jej zdaniem podstawowy błąd leży w założeniu tworzenia tego systemu.

– Sędziego nie rozlicza się z liczby spraw w referacie, ale z efektów pracy – załatwień. Losowy przydział spraw tego aspektu nie uwzględnia.

Wejście w ten system ma wiele mankamentów – uważa. I wylicza, że po pierwsze – przed wdrożeniem systemu nie przeprowadzono „inwentaryzacji" referatów. A to oznacza, że w chwili rozpoczęcia losowania istniała już zaległość niepozwalająca na wyrównanie losowaniem. W dodatku asesor obejmujący urząd, do którego referatu losowane są same nowe sprawy, zanim zacznie orzekać, prawie przez pół roku nie wychodzi na salę rozpraw, bo trzeba je przygotować. Nie ma możliwości uczenia się metodyki pracy sędziego z akt spraw w toku.

Po drugie – z niewiadomych względów w losowaniu bierze udział sześciu sędziów, a nie wszyscy sędziowie w wydziale.

Po trzecie – system losowania nie motywuje do kończenia spraw. Im więcej spraw mam w referacie, tym mniejszy mam przydział. System nie premiuje sędziów procedujących sprawnie. – Zatamuje więc sprawność postępowania – uważa sędzia Morawiec.

2 stycznia 2018 r. wszedł w życie losowy przydział spraw w sądach. Do dziś w taki sposób wyłoniono orzekających w ponad 0,5 mln spraw. Ministerstwo Sprawiedliwości ujawnia algorytm, sędziowie mówią, że to mało.

– System Losowego Przydziału Spraw został wykonany w ramach działań MS – informuje resort. Na jego wykonanie nie udzielono zamówienia publicznego i nie zawarto odrębnej umowy. Znajduje się w zasobach MS, a w jego skład wchodzą serwery stacjonarne i wirtualne. Wszystkie są własnością Skarbu Państwa, a administracją SLPS zajmuje się Sąd Apelacyjny w Gdańsku. Nadzór nad losowaniem pełnią wszyscy przewodniczący wydziałów. Każdy użytkownik, który loguje się do systemu, ma możliwość podejrzenia informacji w systemie dla swego wydziału.

Pozostało 82% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
ABC Firmy
Sąd Najwyższy wydał wyrok ws. wyjątku od zakazu handlu w niedziele
Praca, Emerytury i renty
Wolne w Wielki Piątek - co może, a czego nie może zrobić pracodawca
Prawo karne
Maria Ejchart: Więźniów w celach będzie o 20 tys. mniej
Spadki i darowizny
Sąd Najwyższy o odwołaniu darowizny. Ważne terminy
Konsumenci
Uwaga na truskawki z wirusem i sałatkę z bakterią. Ostrzeżenie GIS